Tomasz Lorek: Umag Tennis Academy

Umag Tennis Academy to szkółka tenisowa, w której młodzi adepci mogą stawiać pierwsze kroki u boku legendarnego Gorana Ivanisevicia.

Tomasz Lorek
Tomasz Lorek
"More je kristalno ćisto i prikladno za kupanje od svibnja do listopada" (morze jest kryształowo czyste, można pływać od maja do października) - głos Alena Greblo, dyrektora Umag Tennis Academy kusił przybyszów. Tu nikt nie zagwarantuje, że po miesiącu treningów u boku mistrza Wimbledonu 2001 - Gorana Ivanisevicia zaczniesz serwować na poziomie 263 km/h niczym Sam Groth. Ba, nikt nie szepnie ci na ucho, że będziesz drugim Ivo Karloviciem (251 km/h). Jedno jest pewne: panuje tu wspaniała, rodzinna atmosfera.
"Direttore, ruszamy do pracy" - mówi donośnym głosem Goran, a Alen zaciera ręce, bo w akademii przebywają goście z odległych zakątków świata. Latem do Umagu przyjeżdżają miłośnicy tenisa z Rosji, USA, Wielkiej Brytanii, Korei Południowej, Chin. Z kolei wiosną w akademii można spotkać Austriaków, Niemców, Słoweńców, Węgrów, Serbów, Bośniaków, Włochów, Holendrów, Szwedów. Predrag Stojcević (dla przyjaciół "Pegi"), wiceprezydent chorwackiej federacji tenisowej, ma głowę na karku. Przed laty pracował w przemyśle rafineryjnym. Błyskotliwy Chorwat marzył o karierze międzynarodowej, uczył się pilnie przez całe poranki i ostatecznie wylądował w Londynie w koncernie BP. Wyrobił sobie kontakty, a że kochał tenis, przekonał majętnych Brytyjczyków, że najlepszym miejscem do treningów jest akademia w Umagu. Po cóż Heather Watson, Laura Robson, Johanna Konta, Naomi Broady, Katy Dunne, James Ward, Kyle Edmund, Liam Broady, Daniel Cox i Andy Murray mają szukać szczęścia daleko od Wysp, skoro w Umagu jest wszystko czego potrzebują? 26 kortów: 25 ziemnych i jeden o nawierzchni twardej. Świetni fachowcy, a kaprysy aury nikogo nie przestraszą, bo cztery korty ziemne są zadaszone, a przy ośmiu jest sztuczne oświetlenie. A zatem można poczuć się niczym Radek Štěpánek i Viktor Troicki na bocznym korcie w Melbourne Park, którzy odbijali piłeczkę dobrych kilka godzin po dobranocce. Owady kłębiły się wokół lamp, ale było uroczo. Sauny, sale gimnastyczne, biblioteczka tenisowa, aula, w której pracują eksperci od tenisowej "diagnostyki" i video analiz, sklep ze sprzętem, restauracja, bar i piękne lasy otulające akademię. Do Umagu przyjeżdżają amatorzy, którzy kochają grać dla przyjemności, bo nic tak wspaniale nie wpływa na stan ducha jak rekreacyjny tenis.
Są i tacy, którzy marzą o tym, aby zawojować świat i uzbierać dziesiątki pucharów z triumfem na Flushing Meadows włącznie. Jest także program dla latorośli. Mniej lub bardziej intensywny, w zależności od potrzeb. Ba, można mieć również indywidualne lekcje. "Uderzysz piłkę z forhendu niczym Fernando González i będziesz musiał wskoczyć do morza" - śmieje się Alen, ilustrując bliską odległość kortów od wody. Znakomita baza noclegowa i charyzmatyczny Goran, który uwielbia upraszczać tenis. "Ludzie pytają mnie czy warto korzystać z usług psychologa sportowego. Nie zamykam im drzwi, nigdy ich nie krytykowałem. Mówię zawodnikom: jeśli ktoś chce wam wyprostować ścieżki w głowie, śmiało, korzystajcie. Jednak w większości przypadków jest tak, że po terapii, ludzie przychodzą do mnie i wyznają, że zbłądzili. Żaden, nawet najlepszy psycholog sportu, nie doświadczył tego, co przeżył zawodowy tenisista. Wiem jak pogmatwane jest życie profesjonalisty i mówię wprost adeptom: w życiu nie zawsze świeci słońce, czasem zacina deszcz, są burze, a bywa, że mgła jest taka, że nie widzisz progu własnego domu. Poradziłem kiedyś Marinowi Čiliciowi, który nie potrafił sobie poradzić ze sferą mentalną, jak to nazywają współczesne Einsteiny. Powiedziałem: bądź sobą. Zamiast leżeć na kozetce, stań przed lustrem nago jak cię rodzice stworzyli i wykrzycz wszystko co cię boli. Powiedz do lustra co ci przeszkadza, kogo nie trawisz, co nie podoba ci się w światowej ekonomii, oczyść się i wrócisz na kort ze świeżą głową" - Goran Ivanišević przekonuje, że proste metody są najlepsze.
22 tytuły w singlu, 9 w deblu, 1477 asów zaserwowanych w sezonie 1996, miłość do koszykówki i ogromny apetyt na życie. Widać błysk w oku, kiedy Goran wychodzi na kort z brzdącami czy nastolatkami i fachowo tłumaczy jak dopieścić czop bekhendowy, kiedy warto zagrać stop woleja i jak wyczuć moment na passing shota. Goran jest aktywnym członkiem akademii, troszczy się o rozwój ludzi. Nie jest człowiekiem, który firmuje swoim nazwiskiem akademię, realizuje gigantyczny czek i znika w swojej posiadłości. On kocha tenis. To całe jego życie. Jak przystało na człowieka urodzonego w Splicie, szybko wpada w złość, ale i błyskawicznie przechodzi do oazy radości. Jest prawdziwy i naturalny. Chorwaci kochają go za osiągnięcia, za serce, za psoty i figle, za to, że przebiera się w strój kucharza podczas pokazowego meczu deblowego na korcie centralnym w Umagu. Kiedy Henri Leconte (finalista Roland Garros 1988) przykłada paluszek do ust i prosi, aby publika milczała, Goran zakrywa sobie twarz fartuchem umorusanym w przyprawie Vegeta i nie śmie oddychać... Uwielbia obserwować brzdące z radością biegające po korcie. Maluszki odwdzięczają się Goranowi sumienną pracą i chichotem na korcie. "Goran jest niekonwencjonalny. Ma dar pracy z najmłodszymi, bardzo przeżywa każde ich niepowodzenie czy kiepski humor. Kiedy widzi, że smyk wstał lewą nogą, poruszy niebo i ziemię, aby na twarzy dziecka pojawił się uśmiech" - mówi Alen Greblo, dyrektor akademii.
Z myślą o najmłodszych powstał program o zredukowanym poziomie intensywności. 280 euro - to wysokość opłaty za tydzień pobytu waszego smurfa w akademii położonej w przepięknym Katoro Resort, oddalonym o 2 i pół kilometra od centrum Umagu. Tenis w wymiarze intensywnym wiąże się z wydatkiem 540 euro za tydzień. Obóz letni w wymiarze 7 dni wraz z zakwaterowaniem - 820 euro za tydzień. I wreszcie gratka dla entuzjastów tenisa: tydzień z Goranem Ivaniševiciem, prawdziwy Pro Camp to wydatek 1490 euro (w tym zakwaterowanie). A jeśli ktoś chce po prostu przyjechać na weekend i wziąć udział w amatorskim turnieju miksta, debla lub singla, to wpłaca 15 euro i może zaczynać zabawę.

Już w 1968 roku departament turystyki Istrii wpadł na pomysł, aby stworzyć tenisowe centrum z prawdziwego zdarzenia. Wyjątkowa przyroda, znakomita kuchnia, słońce i tenis... Brytyjska federacja tenisowa – The Lawn Tennis Association - wybrała Umag jako miejsce oficjalnej "zamorskiej" bazy dla brytyjskich zawodników. Wielka szkoda, że nie ma już wśród nas Eleny Baltachy. Ona tak kochała wypoczywać nad wodą...

Podwaliny pod tenisowe centrum powstały w 1987 roku kiedy zorganizowano World Veterans Championship Austria Cup. Przez 200 weekendów rozmaici goście rekreacyjnie odbijali piłeczkę w Katoro Resort. W 1988 roku zaczęto nieśmiało przebąkiwać o turnieju ATP. W tymże 1988 roku w turnieju Katoro Cup dla juniorów i seniorów udział wzięło 1000 zawodników. Wśród nich byli: Goran Ivanišević i Thomas Muster... Tenisowy klub Katoro powstał w 1991 roku. W 1983 roku panie doczekały się turnieju Jadranska Rivijera, a w 2013 roku narodziło się dzieciątko pod szyldem Umag Tennis Academy... Wyjątkowe miejsce. Pani pracująca na recepcji jest tak wkręcona w tenis, że już na dzień dobry, przekraczając próg akademii, otrzymujesz informację o tym, że słowo rakieta wywodzi się z arabskiego terminu "rahat" oznaczającego palmę...

Ponad 80 000 entuzjastów tenisa corocznie przyjeżdża do Umagu na turniej Vegeta Croatia Open, aby odpocząć od zgiełku, stresu, dzikiego pędu. Popatrzeć w wodną toń, poczytać dobrą książkę (np. biografię Ilie Năstase), potańczyć, pojeździć na skuterze wodnym, zdrzemnąć się na leżaku, a przy odrobinie szczęścia spotkać człowieka, który jako 125. gracz rankingu ATP wygrał w 2001 roku Wimbledon...

Tomasz Lorek

Janowicz znalazł się w czarnej dziurze - rozmowa z Goranem Ivaniseviciem  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×