Na inaugurację występu w Melbourne Jerzy Janowicz zmierzył się ze "szczęśliwym przegranym" z kwalifikacji - Hirokim Moriyą. Było to pierwsze oficjalne starcie tych tenisistów i drugi w karierze występ Japończyka w turnieju głównym Wielkiego Szlema.
Pierwsza partia pojedynku pomiędzy Janowiczem a Moriyą była bardzo chaotyczna. Obaj tenisiści dwukrotnie przełamali podanie przeciwnika, w obu przypadkach jako pierwszy robił to Polak, jednak Japończyk szybko odrabiał stratę.
[ad=rectangle]
Łodzianin uzyskał breaka przy stanie 5:5 i był bardzo blisko zapisania inauguracyjnego seta na swoje konto. Niestety zamiast setboli dla Polaka, to Moriya miał dwie szanse na przełamanie i skrzętnie wykorzystał drugą z nich.
Praktycznie cały tie break to prowadzenie reprezentanta Japonii. Moriya od początku był na lepszej pozycji, dzięki jednemu mini breakowi. Na tablicy widniał nawet wynik 4-2 dla tenisisty z Kraju Kwitnącej Wiśni, jednak wtedy do gry zabrał się łodzianin, który wygrał trzy punkty z rzędu, chwilę później wywalczył pierwszą piłkę setową i przy pomocy świetnego returnu z bekhendu po linii zakończył tę odsłonę.
W drugiej partii jako pierwszy przełamanie zdobył 24-latek z Tokio, następnie w czwartym gemie tego seta, obronił dwa break pointy i później wyszedł na 3:1. Janowicz ewidentnie przeżywał kryzys, który zadecydował o losach tej partii. Polak po raz drugi nie zdołał utrzymać swojego podania, kolejno odrobił jednego breaka, aby w następnym gemie znów stracić serwis, popełniając podwójny błąd. Moriya przy stanie 5:2 bardzo skutecznie serwował, co było kluczem do sukcesu, w tym przypadku do wygrania drugiej partii tego spotkania.
W trzeciej odsłonie na korcie pojawił się zupełnie inny, odmieniony Janowicz. Polak przestał wchodzić w długie, żmudne wymiany z Japończykiem, a zaczął grać ofensywnie, spychając tokijczyka do głębokiej defensywy. 24-letni łodzianin całkowicie przejął inicjatywę, a jego rywal zaczął seryjnie wyrzucać poza kort łatwe uderzenia. Janowicz wypracował sobie przewagę jednego przełamania, która wystarczyła do wygrania tej partii.
Czwarty set przyniósł kolejne zwroty akcji - najpierw Janowicz uzyskał przełamanie i gdy wydawało się, że Polak pewnie dąży po wygraną, jego rywal natychmiastowo odrobił stratę, a w kolejnych gemach było coraz trudniej o break pointy. W 11. gemie, w którym serwował Moriya, rozstrzygnęły się losy tego spotkania. Japończyk może sobie pluć w brodę, gdyż nie wykorzystał dwóch szans na wyjście na prowadzenie i wyrzucił kilka prostych bekhendów. Przy break poincie łodzianin zagrał świetną akcję w ofensywie i był o krok od wygranej. Chwilę później Polak utrzymał swoje podanie do zera i awansował do II rundy Australian Open 2015.
Polsko-japońskie starcie nie stało na najwyższym poziomie, obaj tenisiści popełnili więcej niewymuszonych błędów, niż posłali wygrywających uderzeń. Janowicz miał 52 winnery i 63 niewymuszone błędy, zaś Moriya 36 winnerów i 54 niewymuszone błędy. Reprezentant Polski w meczu trwającym trzy godziny zaserwował 26 asów i popełnił 13 podwójnych błędów. 24-letni łodzianin aż sześciokrotnie stracił swoje podanie.
W II rundzie przeciwnikiem Janowicza będzie w czwartek rozstawiony z numerem 17. Gael Monfils, który we wtorek pokonał grającego z dziką kartą rodaka Lucasa Pouille'a 6:7(3), 3:6, 6:4, 6:1, 6:4. Z Francuzem Polak zmierzył się w 2014 roku w ćwierćfinale halowego turnieju ATP World Tour 250 w Metz, gdzie przegrał w dwóch setach.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród 40 mln dolarów australijskich
wtorek, 20 stycznia
I runda gry pojedynczej mężczyzn:
Jerzy Janowicz (Polska) - Hiroki Moriya (Japonia, LL) 7:6(5), 2:6, 6:3, 7:5
[b]Program i wyniki turnieju mężczyzn
[/b]
Mam nadzieję że pojedynek z Gaelem będzie ciekawy, emocjonujący i wygra ... lepszy :)