Spotkanie Łukasza Kubota z Ricardasem Berankisem nie potoczyło się po myśli Polaka. - Z perspektywy wyniku ten mecz wyglądał bardzo łatwo i szybko dla rywala. Przeciwnik nie pozwolił mi grać, a sam prezentował się bardzo dobrze. W drugim i trzecim secie decydowały pojedyncze piłki. W drugiej partii sam jestem sobie winien, bo prowadziłem z breakiem. Berankis dobrze zagrał, wiedziałem czego się mogę spodziewać - podsumował spotkanie polski tenisista.
[ad=rectangle]
Kubot dostosowywał się do warunków na korcie, ale Litwin tego dnia popełniał mało niewymuszonych błędów. - Zagrałem va banque serw-wolej, ale ogólnie okazało się to nieopłacalne. Był w trzeciej partii długi gem, który przegrałem. Wiadomo, Berankis nie oddał mi tego zwycięstwa. Bardzo dobrze grał po liniach z bekhendu, mijał mnie po krosie. Nie chcę się tłumaczyć, ale kilka razy miał po prostu szczęście. Wiedziałem, że nie mogę z nim grać z głębi kortu wymian, va banque: trafię albo nie - wyjaśnił lubinianin. - Może dobrze, że się potoczył tak ten mecz, że nie grałem długo, bo w sobotę gram debla, a w niedzielę być może jeszcze singla. Mam nadzieję, że po grze Jurka będzie 1:1 - dodał.
W ostatnim secie doszło do bardzo długiego gema, który trwał aż 36 minut. Pomimo wielu szans, Kubot ostatecznie został przełamany. - Długi gem był ważny z perspektywy meczu. Z psychologicznej strony był to bodziec dla rywala, tak samo by mogło być, gdybym ja wygrał - zastanawiał się Polak.
Dla Kubota to może być dość wyczerpujący weekend. Wstępnie ma zagrać łącznie trzy spotkania. - Taki skład jest typowany na trzy dni. Potrzebowałem zagrać ten mecz, żeby być gotowy na debel i singiel w niedzielę. Jesteśmy pod wrażeniem Litwinów i atmosfery, którą stwarzają. Na razie wszystko jest fair ze strony kibiców. Wierzę, że naszych fanów na trybunach będzie jeszcze więcej - przyznał zawodnik.
Kapitan Radosław Szymanik nie oddelegował do gry Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego, pierwszy z deblistów nie został powołany. W tej sytuacji parę stworzą Kubot oraz Matkowski. - Graliśmy z Marcinem dwa lata temu na Wimbledonie, bo cały czas występował z Mariuszem, nie było szansy na więcej wspólnej gry. Jesteśmy profesjonalistami i po prostu teraz ja stanę na forhendzie, ale mam na tyle doświadczenia, żeby to zrobić. Taki skład, jaki wytypował nasz kapitan, wie co robi. Ja jestem gotowy do gry - zakończył Kubot.
Załamany Kubot: Zagrałem va bank
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.