WTA Indian Wells: Historyczny wyczyn nie dla Hantuchovej, wielka bitwa Amerykanek

Mistrzyni Indian Wells z 2002 i 2007 roku, Daniela Hantuchova, nie zdobędzie tytułu po raz trzeci. Słowaczka przegrała z Koukalovą, Czeszka w tym sezonie wygrała tylko dwa spotkania.

Gdy w 1989 roku Manuela Malajewa zwyciężała w pierwszej edycji turnieju w Indian Wells, było to niewielkie zawody, porównywalne do polskich Katowic. Sezon później zyskały rangę Tier II (odpowiednik obecnego Premiera), a wśród mistrzyń dwukrotnie znalazły się Martina Navratilova, Mary Joe Fernandez oraz Steffi Graf. 18 lat temu kalifornijska impreza "skoczyła" o jeszcze jeden poziom, została turniejem Tier I. Przez ten czas żadna z tenisistek nie zdołała zapisać swojego nazwiska w historii Indian Wells trzykrotnie jako mistrzyni. Co prawda jeszcze pięć pań zyskało na to szansę, ale dwie z nich zakończyły kariery (Davenport i Clijsters), a Daniela Hantuchova odpadła w I rundzie tegorocznych zmagań.
[ad=rectangle]
Słowaczka rozpoczęła zmagania od starcia z Klarą Koukalovą. Mając tyle dobrych wspomnień i całkiem przyzwoitą formę (wygrała przecież w Pattaya City), była murowaną faworytką do walki o 1/16 finału z Madison Keys. Wszystko zweryfikowały wydarzenia na korcie, które z początku zapowiadały wyrównaną walkę z lekką przewagą Hantuchovej. Jednak w siódmym gemie 47. tenisistka globu przegrała swój serwis do 30, następnie z dużym trudem odrobiła, lecz jej wysiłek poszedł na marne, gdy znów została przełamana. Po 41 minutach Czeszka prowadziła 6:4.

Ledwie trzy minuty mniej trwała druga partia, w której obie tenisistki sprawowały się gorzej, zwłaszcza przy serwisie. Dawna mistrzyni popełniła w tej odsłonie aż siedem podwójnych błędów serwisowych, a jej przeciwniczka wprowadzała "jedynkę" ze skutecznością 26 proc. Jednak, co może budzić zaskoczenie, set był bardzo jednostronny, Hantuchová wygrała 6:1 i mecz rozpoczął się od nowa.

88. obecnie rakieta świata najwyraźniej potraktowała wcześniejszą partię jako chwilę odpoczynku, żeby potem rzucić wszystkie siły na tzw. "decidera". Rozpoczęła fenomenalnie, od szybkiego wyjścia na 3:0, potem 5:1. Podając po mecz dała się przełamać, ale już przy stanie 5:3 nie miała najmniejszych problemów i za czwartą piłką meczową (w gemie Słowaczki też miała 40:0, której to przewagi nie wykorzystała) zakończyła spotkanie. Trwająca niespełna dwie godziny batalia pozwoliła Koukalovej na wyrównanie bilansu bezpośredniego, obecnie każda wygrała po trzy mecze.

Po meczu popularna "Kookie" nie kryła zadowolenia: - Nie wygrałam zbyt wiele meczów w tym sezonie, więc nie jestem pewna siebie, ale udało mi się zwyciężyć i jestem bardzo zadowolona z mojego wyniku. Daniela jest wielką mistrzynią, wygrała tutaj przecież dwukrotnie - zakończyła tenisistka i dodała, że liczy na odwrócenie się złego losu na dalszą część sezonu.

W drugiej konfrontacji czesko-słowackiej czwartkowego popołudnia w Kalifornii również padł rezultat korzystny dla Czechów. Lucie Hradecka i jej pięć asów wyeliminowały Janę Cepelovą, która asów zaliczyła dwa, ale też pięć podwójnych błędów. Było to szybkie, trwające 65 minut spotkanie, w którym młodsza z pań nie miała wiele do powiedzenia. To Hradecká dyktowała warunki na korcie, popełniała mniej błędów. Zdaje się, że 29-latka z Kosic przeżywa kolejny renesans formy. Ciekawe, jak z jej bardzo ofensywnym tenisem poradzi sobie Eugenie Bouchard, która w tym sezonie wystąpiła dopiero w dwóch turniejach i zagrała sześć oficjalnych spotkań.

W meczu, którzy organizatorzy wybrali jako najciekawszą konfrontację dnia wśród kobiet działo się bardzo dużo. Przez dwie godziny i 24 minuty dzikie karty Taylor Townsend oraz Bethanie Mattek-Sands walczyły zażarcie o awans do II rundy. Pierwszy set był wyrównany, przeważyło tylko jedno przełamanie starszej z Amerykanek. W kolejnej odsłonie 18-latka mieszkająca w Waszyngtonie prowadziła już 3:0, ale doświadczonej Mattek-Sands udało się odwrócić losy tej partii i wyrównać stan spotkania. Panie szły łeb w łeb, ale od stanu 4:5 Townsend grała tak dobrze, jak tylko potrafiła i przegrała tylko trzy punkty do końca. Jej grą zachwycał się Andy Murray, który śledził ten nocny maraton wyłaniający przeciwniczkę dla Samanthy Stosur.

Dobre humory mają również dwie pozostałe grające zawodniczki grające dla USA. Christina McHale pokonała po półtorej godzinie gry Cetkovską, a Madison Brengle rozbiła Saisai Zheng. Reprezentantki gospodarzy zmierzą się kolejno z Alize Cornet oraz broniącą tytułu Flavią Pennettą.

BNP Paribas Open, Indian Wells (USA)
WTA Premier Mandatory, kort twardy, pula nagród 5,381 mln dolarów
czwartek, 12 marca

I runda gry pojedynczej:

Lucie Hradecká (Czechy, Q) - Jana Čepelová (Słowacja) 6:3, 6:1
Christina McHale (USA) - Petra Cetkovská (Czechy) 6:4, 7:5
Klára Koukalová (Czechy) - Daniela Hantuchová (Słowacja) 6:4, 1:6, 6:3
Madison Brengle (USA) - Saisai Zheng (Chiny) 6:3, 6:0
Taylor Townsend (USA, WC) - Bethanie Mattek-Sands (USA, WC) 6:4, 5:7, 7:5

Program i wyniki turnieju kobiet

Komentarze (3)
LA
13.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda, że Lady wpadła na Taylor. :( Obie bardzo utalentowane, obie lubiane przeze mnie :( 
avatar
WTA-man
13.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja akurat mecz Amerykanek odpuściłem, za dużo już ich tu oglądałem.
Trzeba przyznać że są bardzo skuteczne jak na razie i eliminuja zawodniczki na swoim i wyższym poziomie. Tytuł dla statystykó
Czytaj całość
avatar
tenistom
13.03.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piękny mecz Bethanie - Taylor. Taylor gorą. Niesamowite sytuacje. I ten jej forhend, ukryty z nadgarstka. Zakochalem się. Mogłbym ja adoptować. Na maskotkę.