Pod koniec ubiegłego roku tenisowe media zelektryzowała wiadomość, iż Martina Navratilova została trenerką profesjonalnie grającej tenisistki. Dla Polaków była to bardzo ciekawa informacja, ponieważ jej podopieczną została Agnieszka Radwańska. 18-krotna mistrzyni wielkoszlemowa w jednym z wywiadów dla amerykańskiego portalu informacyjnego opowiedziała o roli, funkcji takich dawnych gwiazd wśród aktywnych sportowców.
[ad=rectangle]
- Grać, a trenować, to dwie różne sprawy. Trenowanie to znacznie więcej niż uderzanie w piłkę i doradzanie jak uderzać lepiej. Każdy pracuje, próbuje pracować nad każdym aspektem swojej gry, nad mocnymi i słabymi stronami, nad swoją motoryką, głową, emocjami. To wszystko jest połączone. Chodzi o to, żeby znaleźć najważniejsze cele, elementy, nad którymi trzeba najwięcej pracować, czy to jest technika, poruszanie się, taktyka, czy może wszystkiego po trochu. Trener musi wiedzieć nad czym ma się skoncentrować - obszernie odpowiedziała Amerykanka na dość krótkie pytanie o powrót jako szkoleniowiec. Oburzyło ją natomiast wspomnienie wyrażenia "super-trener: - Po pierwsze, nienawidzę terminu super-trener, to po prostu byli mistrzowie (odnośnie Mauresmo, Davenport, jak również siebie samej).
Amerykanka wyjaśniła też dlaczego zawodnicy częściej sięgają po pomoc dawnych mistrzów: - Myślę, że znaleźliśmy się w sztabach szkoleniowych, bo grający zarabiają znacznie więcej, stać ich na zatrudnienie nas. To sprawa pieniędzy. Poza tym sięgają po wielkie sławy, ponieważ mają one nie tylko wiedzę, ale też doświadczenie, coś co jest bardziej szanowane. Tacy szkoleniowcy nie mają problemu, żeby powiedzieć wszystko co mają na myśli, bo inaczej straciliby pracę. To jest to co robimy - zakończyła temat Navratilova.
Dziewięciokrotna tenisistka opowiedziała również o wpływie nowoczesnych rakiet i wolniejszych kortów: - Chciałabym zobaczyć więcej szybkich kortów i mniejsze rakiety. Ograniczenie wielkości główki zwiększyłoby nacisk na czysto tenisowe umiejętności. Aktualne regulacje nie wynagradzają prawidłowej techniki, a tylko moc. Szybsze korty wynagradzałyby chodzenie do przodu, premiowałyby różnorodną grę. Umiejętności byłyby wynagradzane - podsumowała 58-latka.
Najbliższym turniejem, na którym Amerykanka będzie współpracowała z Radwańską będą zawody w Miami. Te startują już 24 marca, przed rokiem Polka doszła do ćwierćfinału, w którym uległa Dominice Cibulkovej. To ważna impreza dla rankingu Polki, której pozycja w Top 10 jest coraz bardziej zagrożona.