Sezon 2015 to powrót Urszuli Radwańskiej do dobrej formy. Świetny początek i pięć zwycięstw z rzędu w Auckland, potem przebrnięcie przez eliminacje w Melbourne. Gdy można było się spodziewać lekkiej obniżki formy, to krakowianka osiągnęła 1/4 finału w Monterrey. W ciągu trzech miesięcy pokonała dwie przedstawicielki czołowej "50" rankingu, a w jedynym starciu z zawodniczką Top 10 uległa 0:6, 3:6 Marii Szarapowej. W Miami miała szansę po raz pierwszy od półtora roku pokonać tenisistkę z Top 20 (wygrała z Halep w Pekinie w sezonie 2013), skrzyżowała rakiety z Venus Williams, 16. tenisistką rankingu WTA.
[ad=rectangle]
Spotkanie na korcie centralnym rozpoczęła Amerykanka. Pewnie utrzymała serwis, kończąc asem. Podanie krakowianki takiej siły rażenia jak 34-latki nie ma, w związku z tym już na początku Williams przełamała. Jednak Radwańska nie odpuszczała i starała się wymuszać błędy rywalki, dzięki czemu odrobiła straty. Seria breaków trwała. Polka oddała serwis po dobrej, długiej wymianie, zaś Amerykanka nie znajdowała sposobu na pomysły w grze na małe pola kwalifikanki, a przy break poincie nie wzięła poprawki na wiatr i wyrzuciła smecza daleko poza kort. Zaskoczeniem był fakt, że to właśnie krakowianka zdobyła cztery punkty z rzędu, wprowadzając piłkę do gry, jednak nadzwyczajna defensywna młodszej z sióstr Radwańskich pozwoliła jej wyrównać na 3:3.
Odpowiedź Venus była bezbłędna. Perfekcyjnie zagrywała kolejne piłki, czyniła użytek z własnego podania, które swego czasu było najszybszym na świecie i na sucho wygrała swój serwis. Amerykanka utrzymała wysoki poziom i choć Radwańska grała bardzo przyzwoicie, to nie potrafiła zakończyć wymiany. Po 36 minutach Polka wyrzuciła return w aut i Williams wygrała pierwszą partię. W ciągu dziewięciu gemów zwyciężczyni zanotowała 15 piłek kończących (Polka tylko trzy) oraz dziesięć niewymuszonych błędów (przy dziewięciu rywalki).
Drugi set rozpoczął się podobnie do poprzedniego. Williams wygrała pierwszego gema, tym razem tracąc jeden punkt. Polka jednak walczyła z całych sił, co zaprocentowało odrobieniem strat przy trzeciej okazji. Później nastąpiło trzecie przełamanie, gdyż krakowianka popełniła dwa podwójne błędy. Serię przerwała tym razem Amerykanka, która bez problemów wyszła na 3:1. Jej tropem podążyła Radwańska i w pięciu punktach zamknęła swój gem serwisowy. Nie była to najbardziej widowiskowa konfrontacja, choć nie raziły w oczy błędy, to brakowało intensywności gry. Od czasu do czasu tylko Williams konstruowała ciekawe akcje, a jeszcze rzadziej aktywność na korcie Polki pozwoliła jej zagrać winnera. Szósty i siódmy gem powędrowały szybko na konto Amerykanki. Serwująca po mecz Williams wprowadzała piłkę do gry na pełnej mocy, przez co krakowianka nie miała większych szans na powodzenie. Po godzinie i sześciu minutach turniejowa "16" dobrym atakiem wymusiła błąd kwalifikantki i awansowała do III rundy.
To nie był zły występ trzeciej rakiety Biało-Czerwonych. Choć wynik sugeruje, że był to bardzo jednostronny pojedynek, to Radwańska miała kilka szans. Możliwe, że wraz z kolejnymi turniejami Polka nabierze pewności siebie w starciach z tak klasowymi przeciwniczkami i będzie walczyła jak równa z równą przez cały mecz. Teraz krakowianka przeniesie się do Francji, żeby rywalizować w halowych zawodach ITF w Croissy-Beaubourg (pula nagród 50 tys. dol.), a następnie wystąpi w Katowicach. Ten napięty grafik to walka młodszej z sióstr Radwańskich o miejsce w turnieju głównym Rolanda Garrosa bez konieczności występu w eliminacjach.
Miami Open, Miami (USA)
WTA Premier Mandatory, kort twardy, pula nagród 5,381 mln dolarów
czwartek, 26 marca
II runda gry pojedynczej:
Venus Williams (USA, 16) - Urszula Radwańska (Polska, Q) 6:3, 6:2
Go Ula! W Katowicach!
Ula wraca tam, Czytaj całość
No, najgorsza nie jest, mimo wszystko :)
(A trudno się zakochać w p. S. Williams.)
Ale jest wiele ładniejszych tenisistek. I nie takich "wielbłądzi Czytaj całość