Wydaje się, że wielomiesięczne poszukiwania przez Andy'ego Murraya drugiego trenera dobiegły końca. Szkot, który po zakończeniu współpracy z Danielem Vallverdu i nieudanych negocjacjach z Loikiem Courteau rozpaczliwie poszukiwał kogoś, kto wzmocni jego sztab szkoleniowy, jest zafascynowany osobą Jonasa Björkmana.
[ad=rectangle]
Murray minione dwa tygodnie spędził w Barcelonie, gdzie przygotowywał się do startu sezonu na kortach ziemnych właśnie pod okiem Bjoerkmana i Amelie Mauresmo. - To był udany czas. Jonas to bardzo spokojny facet. Czasami jest tak, że gdy ktoś mówi bez przerwy, nie słucha się go, ale gdy on mówi, słucham go cały czas. Jest także mocny psychicznie i wyznaje zasadę etosu pracy - mówił najlepszy brytyjski tenisista.
Kilkanaście dni wspólnych treningów przekonało 27-latka z Dunblane, że warto nawiązać współpracę ze Szwedem, dziewięciokrotnym mistrzem wielkoszlemowym w grze podwójnej. - Widzę, że on jest w stanie dopasować się do otoczenia oraz jest mądry. Ma dużo doświadczenie, ale tak naprawdę wszystko okaże się podczas turniejów, gdy stres jest większy - powiedział Szkot.
Co więcej, po zakończeniu Wimbledonu Bjoerkman przejmie funkcję głównego szkoleniowca Murraya. Zastąpi Mauresmo, która w sierpniu urodzi dziecko. - Jonas to bardzo chłodny, konkretny człowiek. Potrzebowałem kogoś takiego. Decyzja Amelie tylko przyspieszyła mój wybór.
- Oczywiście, to cudowna wiadomości dla niej, jest szczęśliwa. Po Wimbledonie, jeśli wszystko będzie dobrze, spędzę z Jonasem cały okres na twardych kortach, do US Open. Później zobaczymy, co się wydarzy, bo nie wiem, jakie będą jej priorytety i jak będzie chciała sobie ze wszystkim poradzić. Musimy poczekać kilka miesięcy - wyjawił Murray, który w obecnym tygodniu zagra w turnieju w Monachium.