Jack Sock opuścił dwa pierwsze miesiące bieżącego sezonu, bowiem musiał poddać się operacji biodra, a do tego w styczniu dowiedział się o chorobie brata, którego organizm zaatakowała rzadka bakteria. Na szczęście po trzech tygodniach Eric wrócił do zdrowia.
[ad=rectangle]
22-letni Amerykanin ponownie pojawił się na korcie w marcu i do turnieju w Indian Wells przystępował będąc na 58. miejscu w rankingu ATP. Dzięki dobrym występom dosłownie otarł się o rozstawienie w Rolandzie Garrosie. Brak numerka przy nazwisku wcale go nie przestraszył, bowiem w meczu otwarcia pewnie pokonał dużo wyżej notowanego od siebie Grigora Dimitrowa, a w sobotę po raz pierwszy w karierze awansował do IV rundy imprezy wielkoszlemowej.
- Kiedy byłem w szpitalu i siedziałem tuż przy łóżku brata, przeżywałem trudne chwile - powiedział na konferencji prasowej Jack Sock. - Tak naprawdę nie tylko ja, ale również cała moja rodzina. Na szczęście udało mu się przez to przejść, a ja zacząłem traktować wydarzenia na korcie z dużo większym spokojem i w sytuacjach, w których z pewnością bym się frustrował, czułem pewnego rodzaju relaks.
- Kiedy pomyślę o moim bracie, który leżał przed trzy tygodnie w łóżku i nie był w stanie oddychać o własnych siłach, to wiele rzeczy nie wydaje się takie straszne -
dodał.
W poniedziałek Sock będzie miał okazję sprawdzić swoje umiejętności w starciu z broniącym tytułu Rafaelem Nadalem. Hiszpan awansował do IV rundy bez straty ani jednego seta.