Eugenie Bouchard: Nie chcę, aby ludzie pytali mnie codziennie o punkty, które mam do obrony

Newspix / Sydney Low
Newspix / Sydney Low

Słabsza dyspozycja Eugenie Bouchard od dłuższego czasu jest gorącym tematem mediów. Kanadyjka również po porażce w Londynie została wielokrotnie pytana o samopoczucie w tym trudnym dla siebie okresie.

W tym artykule dowiesz się o:

Tuż przed Wimbledonem Eugenie Bouchard miała problemy zdrowotne, przez które musiała zrezygnować z kontynuowania rywalizacji w Eastbourne. Kanadyjka przyznała, że nie była w stu proc. gotowa dla walki o najwyższe cele w Londynie, ale nie zamierzała wywiesić białej flagi.
[ad=rectangle]
- Wiedziałam, że jakiś wpływ na moją postawę miała strona mentalna i to, co się działo w mojej głowie - powiedziała Bouchard. - Byłam spięta w pierwszym secie, ale z drugiej strony nie czułam się przygotowana. To był pech, ale chciałam zagrać bez względu na wszystko. Prawdopodobnie występ w Londynie nie był najmądrzejszą decyzją, ale nie mogłam zrezygnować. Zrobiłam więc to, co w mojej mocy, aby wystąpić. Czuję się dobrze, ale nie trenowałam zbyt dużo, więc miałam problemy z timingiem.

21-latka w obecnym sezonie przegrywała wielokrotnie, często ponosząc porażki z tenisistkami z odległych miejsc rankingowych. Bouchard sama przyznała, że momentami nie radziła sobie z presją i cieszy się, że nie ma już punktów do obrony.

- W pewnym sensie się cieszę, że ten okres już za mną. Ostatnie miesiące były dla mnie bardzo rozczarowujące. Odczuwałam stres, ponieważ w czasie dużych imprez każdy rozmawiał na mój temat. Nie chcę, aby ludzie pytali mnie codziennie o punkty, które mam do obrony. Byłoby po prostu super.
- Kiedy wygrywałam, w mediach pisano o mnie w pozytywny sposób, jednak kiedy ponosiłam porażki, obraz szybko zmienił się w negatywny. Nauczyłam się więc, jak to jest na tym świecie. Wszystko jest w porządku. Mogą pisać cokolwiek chcą. Muszę zrozumieć, że zależy im na artykułach i nagłówkach. Kilka miesięcy temu, kiedy przegrałam w Miami i Indian Wells nie czułam, aby to był koniec świata, ale dla wielu osób tak właśnie było. Teraz jesteśmy bliżej końca świata (śmiech).

Bouchard w obecnym sezonie rozpoczęła współpracę z Samem Sumykiem, który przez wiele lat podróżował z Wiktorią Azarenką. Choć Francuz nie zdołał jak na razie poprowadzić jej w kierunku lepszych wyników, Kanadyjka wierzy w sens tego, co razem tworzą.

- Z pewnością nie zaczęliśmy najlepiej naszej współpracy, ale wierzę w niego, a on wierzy we mnie. Cały czas mamy plan. Oczywiście wiele rzeczy trzeba poprawić i udoskonalić, ponieważ oczekuję lepszych rezultatów niż te, które notuję obecnie.

- Zyskałam cenną lekcję w ostatnim czasie. Osiągnęłam wiele świetnych rezultatów i zwrócono na mnie uwagę, natomiast później przyszły gorsze chwile. Nauczyłam się wiele o tym, jak zmienne jest życie i ile czeka nas zarówno wzlotów jak i upadków, ponieważ nie zawsze wszystko układa się tak, jak byśmy tego oczekiwali. Zawsze staram się myśleć pozytywnie i iść do przodu, robiąc to, co muszę robić, aby stać się tak dobrą tenisistką, jaką wiem, że mogę być - dodała.

Źródło artykułu: