Ołeksandr Dołgopołow: Nie pamiętam takiego meczu w swojej karierze, w którym obroniłbym aż 17 break pointów

WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Radosław Szymanik, Jerzy Janowicz, Michał Przysiężny, Łukasz Kubot i Marcin Matkowski
WP SportoweFakty / Asia Błasiak / Na zdjęciu: Radosław Szymanik, Jerzy Janowicz, Michał Przysiężny, Łukasz Kubot i Marcin Matkowski

Ołeksandr Dołgopołow zdobył pierwszy punkt dla swojej drużyny, pokonując w trzech setach Jerzego Janowicza. Ukrainiec nie krył radości na konferencji pomeczowej.

Ołeksandr Dołgopołow w spotkaniu z Jerzym Janowiczem obronił aż 17 break pointów, wspomagając się przed wszystkim znakomitym podaniem. Ukrainiec w najważniejszych momentach potrafił zachować chłodną głowę i wychodzić z opresji. Zwyciężył 6:3, 6:4, 7:6(2).
[ad=rectangle]
- Dobrze returnowałem i myślę, że to był jeden z kluczy - powiedział Dołgopołow. -Byłem silniejszy mentalnie. Obaj mieliśmy swoje szanse, ale to ja je wykorzystywałem. W ważnych momentach prezentowałem się dobrze, wybierałem odpowiednie uderzenia i ryzykowałem. Jeśli chodzi o całą resztę, nie było między nami różnic i oboje mieliśmy zarówno wzloty, jak i upadki.

- Serwis mnie nie zawodził, a nawierzchnia, która jest całkiem szybka, pomagała mi w obronie break pointów. Nie pamiętam takiego meczu w swojej karierze, w którym obroniłbym ich aż 17. Zgadzam się, że ciężko uwierzyć w takie liczby.

Reprezentant Ukrainy uważa, że pierwsze spotkanie dostarczyło oglądającym sporą dawkę dobrego tenisa. Dołgopołow podkreśla, że pojedynek był naprawdę wyrównany.

- Myślę, że Jerzy Janowicz wbrew pozorom dobrze opanował nerwy i grał ostro. Faktycznie brakowało mu koncentracji w ważnych momentach, ale generalnie jednak to był dobry i wyrównany mecz. Po pierwszym secie obaj poradziliśmy sobie z emocjami i pokazaliśmy świetny tenis. Myślę, że to był jeden z lepszych pojedynków Janowicza w tourze.

26-latek został zapytany o to, czy wystąpi w sobotnim spotkaniu deblowym. Dołgopołow przyznał, że wszystko zależy od rezultatu pojedynku pomiędzy Michałem Przysiężnym i Serhijem Stachowskim. - Zobaczymy, jakim wynikiem zakończy się drugi pojedynek. Jestem gotowy do gry, ale tak naprawdę to decyzja kapitana.

Nie tylko polscy kibice, ale również ukraińscy, pojawili się w szczecińskiej hali Azoty Arena. Publiczność głośno dopingowała swoich faworytów, tworząc znakomitą atmosferę na korcie. - Dziękuję kibicom z Ukrainy, którzy są tutaj i nas wspierają. Jest głośno, ale najważniejsze, że publiczność nie przeszkadza podczas gry. Atmosfera jest wspaniała, a w hali niczego nam nie brakuje - dodał.

#dziejesiewsporcie: Piękny lob bramkarza. Niestety, to gol samobójczy

Źródło: sport.wp.pl

Źródło artykułu: