Zarówno Urszula Radwańska (WTA 99), jak Łesia Curenko (WTA 71) starały się w niedzielę o premierowe mistrzostwo w głównym cyklu, dlatego można było się spodziewać bardzo zaciętego pojedynku. Mecz był jednak wyrównany tylko w pierwszym secie, który powinna zapisać na swoje konto krakowianka. Polka nie wykorzystała jednak dogodnej okazji, po czym inicjatywę na placu gry całkowicie przejęła rywalka.
[ad=rectangle]
Na pierwsze przełamanie nie trzeba było długo czekać, bowiem już w trzecim gemie Curenko wyszła na prowadzenie. Ukrainka wysunęła się już nawet na 3:1, ale wówczas nastąpił zryw krakowianki, która wygrała trzy gemy z rzędu. Był to okres mądrej gry ze strony młodszej z sióstr Radwańskich. Polka starała się unikać bekhendu Ukrainki, wybierając jej stronę forhendową. W dalszej części spotkania zabrakło jednak konsekwencji, a do tego 26-latka z Kijowa sama przejęła inicjatywę na korcie.
10. gema premierowej odsłony będzie bardzo trudno wyrzucić z pamięci naszej reprezentantce. Po genialnym skrócie wypracowała ona setbola, ale przeciwniczka oddaliła zagrożenie. Ula Radwańska postarała się jeszcze o dwie okazje na wygranie partii otwarcia, jednak przy każdej z nich popełniła prosty błąd i wielka szansa na zwycięstwo w secie została zaprzepaszczona.
Wygranie 10. gema wyraźnie dodało skrzydeł Ukraince, która jeszcze przed zmianą stron wykorzystała słabszą postawę krakowianki i odebrała jej serwis. Curenko znów zaczęła straszyć Radwańską swoim bekhendem, a gdy dodała do tego jeszcze forhend, to jej przewaga na placu gry nie podlegała dyskusji. Polka wdawała się z przeciwniczką w dłuższe wymiany, które nie przynosiły jej korzyści punktowych.
Zadowolona ze zwycięstwa w premierowej odsłonie Ukrainka poszła za ciosem w drugim secie. W tej części meczu zanosiło się nawet na całkowity pogrom, bowiem Curenko sporo piłek kończyła, a zrezygnowana Radwańska podjęła walkę tylko w piątym gemie, w którym oddaliła cztery break pointy, zanim utrzymała podanie. Krakowianka niczego więcej nie dała już rady zrobić i po 92 minutach to jej rywalka triumfowała ostatecznie 7:5, 6:1.
Radwańska przegrała drugi finał rangi WTA w karierze i musi jeszcze poczekać na premierowe zwycięstwo w zawodach głównego cyklu. W 2012 roku, w holenderskim Den Bosch, lepsza od niej była Rosjanka Nadia Pietrowa. Za występ w Stambule krakowianka otrzymała jednak czek na sumę 21,4 tys. dolarów i cenne 180 punktów, co pozwoli jej w poniedziałek awansować w okolice 80. miejsca. 43 tys. dolarów i 280 punktów do rankingu WTA zarobiła natomiast Curenko, która w najnowszym notowaniu światowych list zadebiutuje w Top 50.
Curenko nie była w niedzielę jedyną Ukrainką, która cieszyła się ze zwycięstwa w TEB BNP Paribas Istanbul Cup. Po tytuł w deblu sięgnęły bowiem jej rodaczka Elina Switolina i partnerująca jej Daria Gawriłowa. Obie dostały się do turniejowej drabinki z listy rezerwowej, a w decydującym spotkaniu pokonały Turczynkę Caglę Buyukakcay i Serbkę Jelenę Janković 5:7, 6:1, 10-4.
TEB BNP Paribas Istanbul Cup, Stambuł (Turcja)
WTA International, kort twardy, pula nagród 250 tys. dolarów
niedziela, 26 lipca
finał gry pojedynczej:
Łesia Curenko (Ukraina) - Urszula Radwańska (Polska) 7:5, 6:1
finał gry podwójnej:
Daria Gawriłowa (Rosja, Alt) / Elina Switolina (Ukraina, Alt) - Çağla Büyükakçay (Turcja) / Jelena Janković (Serbia) 5:7, 6:1, 10-4