W decydującym spotkaniu Michał Przysiężny spisał się znakomicie. Polak nie pozwolił przeciwnikowi na zbyt wiele, w efekcie w trzech setach uporał się z Norbertem Gombosem.
- To ja nazwałem jako pierwszy Michała polskim Federerem. Dziesięć lat temu widziałem u niego wielki talent. Był naprawdę genialny technicznie, szybki i do tego ofensywnie grający. Z powodu różnych problemów - zdrowotnych, ale też nie tak mocnej psychiki - nie znalazł się tak wysoko - powiedział Wojciech Fibak, niegdyś wybitny polski tenisista.
- Pamiętam jednak, jak jeszcze kiedyś byłem w sztabie Novaka Djokovicia. Przed finałem US Open Djoković trenował właśnie z Przysiężnym, który w pewnym momencie zaczął go ogrywać. Podszedłem wtedy do Michała i powiedziałem, że nie możesz tak grać, bo wybijesz mi go z rytmu (śmiech). Sztab był przerażony, a Djoković był zaskoczony, że Przysiężny jest tak nisko w rankingu, skoro tak rewelacyjnie gra - dodał były zawodnik.
Sukces Biało-Czerwonym nie przyszedł jednak łatwo. Przysiężny przegrał bowiem na otwarcie z Martinem Kliżanem, ale w kolejnych potyczkach triumfowali Jerzy Janowicz w singlu i Łukasz Kubot z Marcinem Matkowskim w deblu.
- Nie jestem zaskoczony naszym zwycięstwem. Już kiedy wylosowaliśmy Słowację, uważałem, że było to dla nas korzystne. To już nie jest tak mocna drużyna jak kiedyś. W przeszłości mieli wspaniałych tenisistów, ale teraz jest inaczej. Mieliśmy olbrzymią szansę na zwycięstwo i na szczęście udało nam się ją wykorzystać - podkreślił 63-letni Fibak.
Triumf Polaków to rezultat dobrej postawy całej reprezentacji. Wszakże - na co zwarto zwrócić uwagę - wszyscy dołożyli cegiełkę do pokonania Słowaków.
- Cieszy mnie to, że odnieśliśmy zwycięstwo zespołowe. Mamy drużynę i każdy zdobył dla niej punkt. Nie było tak, że jeden tenisista wygrał praktycznie wszystko. Ten triumf to wygrana całej naszej reprezentacji. Niemniej warto wyróżnić Michała oraz Marcina, bo obaj spisali się znakomicie - zauważył Fibak, który przed spotkaniem udzielał wskazówek naszym reprezentantom.
Polacy po raz pierwszy w historii zagrają w Grupie Światowej Pucharu Davisa. Wcześniej wielokrotnie awans nam się wymykał, ale w końcu udało się zwyciężyć w decydującym meczu.
- Za moich czasów nie istniał podział na grupę światową Pucharu Davisa, ale graliśmy z takimi potęgami jak Niemcy, Francja, Włocy czy Szwecja. Dlatego to nie jest tak, że teraz mamy najsilniejszą reprezentację w historii. Jeśli ktoś tak powie, to natychmiast muszę bronić swoich kolegów. Tak się po prostu ułożyło, że mieliśmy wyrównaną reprezentację i sprzyjało nam losowanie - przyznał niegdyś wybitny polski zawodnik.
Ale nie ma się też co łudzić - w Grupie Światowej Polska będzie w trudnym położeniu.
- Wszystkie drużyny będą się cieszyć, jeśli wylosują Polskę. Niemniej to będzie wielkie wydarzenie, jeśli trafimy na Szwajcarów i przyjadą do nas Roger Federer czy Stanislav Wawrinka. Wówczas przypomną nam się złote czasy, kiedy na Legię przyjeżdżał chociażby Bjorn Borg - zakończył Fibak.