Mocarze umysłu

Nieprawdziwe byłoby stwierdzenie, że umysł jest ważniejszy od talentu, ponieważ samą głową nie można wygrać wszystkiego, ale z drugiej jednak strony, czym byłby talent bez siły mentalnej?

Gdy Simona Halep weszła na kort centralny obiektu im. Rolanda Garrosa, aby rozegrać finałowe spotkanie z Marią Szarapową, uśmiechała się i rozglądała dookoła, przypominając nieco uczennicę, która po raz pierwszy wyszła na środek i za kilka chwil odbierze świadectwo z wyróżnieniem. Nie dało się oprzeć wrażeniu, że czerpie radość z tego meczu i nie ma na swoich barkach zbędnej presji, ponieważ cały ciężar mentalny nosiła Rosjanka. Mimo niższego rozstawienia to ona była faworytką, a młoda Rumunka tylko debiutantką mogącą sprawić niespodziankę.

Nieco ponad rok później ta sama tenisistka wychodziła na półfinałowe spotkanie z Flavią Pennettą w Nowym Yorku. Wyglądała poważniej, zamyślona i skoncentrowana. Przez ten sezon wiele się zmieniło i teraz to ona była faworytką, od której oczekiwano zwycięstwa i którą wymieniano nawet jako jedną z kandydatek do zdobycia pucharu. Rumunka owszem przegrała oba wspomniane mecze, ale na przebieg ostatniego spory wpływ miała presja. Tenisistka z Konstancy niejeden raz w swojej karierze udowodniła przecież, że potrafi walczyć mimo zmęczenia czy problemów zdrowotnych - przykładem jest chociażby wygrany set w finale z Belindą Bencić w Toronto, gdzie słaniała się na nogach i wyglądała, jakby miała zaraz zemdleć. Gdy pojawiła się jednak perspektywa ewentualnego finału wielkoszlemowego, zabrakło wszystkiego, dosłownie wszystkiego.

- W każdym meczu czuje się inną presję. Moja rywalka poradziła sobie z emocjami lepiej niż ja - powiedziała Halep na konferencji prasowej po porażce z Pennettą.

Jeśli tenis byłby matematyką, ułożyłabym proste równanie, sukcesy = presja. Obie kolumny w zestawieniu cały czas będą iść na równi, ponieważ im więcej ktoś osiągnie, tym większe będzie czuł ciśnienie napływające zewsząd. I nie ma w świecie białego sportu tytanów, gladiatorów i robotów, ale są ludzie czujący i podatni na zewnętrzne bodźce. Serena Williams niejeden raz podkreślała, że czuje zdenerwowanie przed niemal każdym wyjściem na oficjalny mecz, a Novak Djoković tuż po pięciosetówce z Kevinem Andersonem w Wimbledonie przepraszał dziewczynkę do podawania piłek za to, że dał się ponieść emocjom. - Przepraszam, nie kierowałem złości w jej kierunku. Może przestraszyła się, gdy krzyknąłem, ponieważ stała tak blisko. Zdecydowanie muszę ją przeprosić - powiedział mediom Serb. - To był jeden z najtrudniejszych meczów w mojej karierze - dodał. To, co odróżnia jednak mistrzów od reszty, to sposób, w jaki umieją zapanować nad emocjami, strachem i uciekającą przez to koncentracją w najważniejszych momentach meczu. Na korcie przecież nie zawsze wszystko idzie po ich myśli. Oni doskonale zdają sobie jednak sprawę, że presji nie da się uniknąć, ale można za to nauczyć się z nią żyć.

Andre Agassi dokładnie wiedział, jak chce rozegrać najważniejsze punkty w meczu, a w jego głowie nie było miejsca na choćby najmniejszą pomyłkę. Rafael Nadal z takim samym spokojem rozgrywał pierwszą, jak i ostatnią piłkę wielkoszlemowych finałów, a Maria Szarapowa najlepiej prezentuje się wtedy, gdy jest przyparta do muru.

- Wielkiego sportowca nie poznaje się po tym, jak sobie radzi, gdy wszystko idzie po jego myśli, ale jak wychodzi z tarapatów - powiedziała Martina Navratilova.

Właśnie to, co w szczególności odróżnia wielkich mistrzów od pozostałych tenisistów, to sposób, w jaki grają, gdy są postawieni niemal pod ścianą, a cały świat sprzysięga się przeciwko nim. Serena Williams przegrywała prawie 0:4 w trzecim secie meczu z Heather Watson w tegorocznym Wimbledonie, otoczona zewsząd wiwatującą jak na meczu piłkarskim brytyjską publicznością. Wiktorię Azarenkę w finale Australian Open 2013 wspierała tylko garstka ludzi na trybunach, a wszyscy pozostali gwizdali, przedrzeźniali ją i cieszyli się, gdy popełniła błąd. Nadal mam w pamięci słowa Białorusinki po meczu: "Dziękuję wszystkim fanom za całe wsparcie - powiedziała. - Zawsze będę miała z tego kortu niesamowite wspomnienia, a wy pozostaniecie w moim sercu na zawsze . Aha i jeszcze jedno. Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Australii.

Waleczność i mocna psychika to cechy charakteru, które ma wiele tenisistek, jak chociażby Andżelika Kerber, Belinda Bencić czy Sara Errani. Ciekawa jestem jednak, jak każda z nich poradziłaby sobie w roli wielkiej faworytki, na którą skierowane są oczy niemal całego tenisowego świata. Niektórym zawodniczkom ciężko jest udźwignąć taki ciężar... Nie jest przecież łatwo w ten sam sposób, z tymi samymi emocjami i stanem umysłu rozegrać zarówno I rundę, jak i finał imprezy wielkoszlemowej, a w głowie zamiast ofert sponsorskich, nagłówków gazet i słów fanów mieć pustkę. Czy to nie katorga przystępować do meczu otwarcia mniejszych czy większych zawodów ze świadomością, że wszyscy dookoła już dawno wręczyli ci puchar za zwycięstwo w całym turnieju?

W ostatnich latach byliśmy świadkami wielu niesamowitych osiągnięć, wymagających od tenisistów i tenisistek przede wszystkim opanowania umysłu. Rafael Nadal przegrał na kortach Rolanda Garrosa tylko wtedy, gdy umiejętności, jakimi dysponował, okazały się niewystarczające. W Paryżu nigdy nie zawiodła go psychika, a przecież co roku przyjeżdżał jako wielki faworyt, na którego zwrócone były oczy całego tenisowego świata. Gdy król mączki wchodził na kort, przypominał maszynę, wyniszczał rywali pewnością siebie i spokojem, a dystans trzech setów dla wielu wydawał się podróżą jak stąd do Australii. Serena Williams zdobyła trzy z czterech tytułów wielkoszlemowych w sezonie, dźwigając na swoich barkach niewyobrażalną presję, z którą być może w samej końcówce marszu po prostu sobie nie poradziła. Novak Djoković natomiast w tym roku niemal na każdym kroku udowadniał, dlaczego to on, a nie ktoś inny zajmuje pierwsze miejsce na świecie. To tylko garstka z wielu przykładów, z jakimi osobami mamy do czynienia. A pamiętajmy, że to nie są cyborgi, roboty ani tytani, ale ludzie, którzy czują i reagują na bodźce zewnętrzne.

Przykładem tenisistki słabej psychicznie, której emocje wielokrotnie przeszkadzały na korcie, jest chociażby Dinara Safina. Liderująca przez 26 tygodni Rosjanka trzykrotnie dochodziła do finałów wielkoszlemowych, ale w najważniejszym meczu zawsze przegrywała wyraźnie. W pewnym momencie mogło się wydawać, że wysoka tenisistka miała wręcz kompleks wielkoszlemowy. Dominika Cibulkova poczuła na swoich barkach oczekiwania po niespodziewanym finale Australian Open 2014, a Eugenie Bouchard w obecnym sezonie nie była już w stanie nawiązać do eksplozji formy z roku poprzedniego.

A jak najlepsi radzą sobie z ciśnieniem? Rafael Nadal przyznał kiedyś, ze w jego głowie cały czas jest wynik 0:0. Novak Djoković napisał natomiast bardzo trafne zdanie w swojej książce, której tytuł został przetłumaczony na język polski "Serwuj, aby wygrać". - Wydaje się, że gra toczy się między liniami kortu, ale tak naprawdę rozgrywa się między twoimi uszami - stwierdził Serb. Utytułowany tenisista w czasie meczu świetnie radzi sobie z emocjami, często rozmawiając ze sobą czy śmiejąc się ze swoich prostych pomyłek. W ten sposób czuje się swobodniej i łatwiej zapomina o błędzie. Wielu tenisistów działa na korcie niczym dobrze naoliwiona maszyna, która nigdy nie zapomina o wykonywaniu swoich rytuałów. Szarapowa ma swoje małe kroczki, Williams przechodzenie drugą stroną po pierwszym gemie seta, a Nadal wchodzenie na kort z jedną rakietą w ręku i... wiele innych. Te działania mają jednak prosty cel: przekonanie, że wszystko jest pod kontrolą i w jak najlepszym porządku.

- Możesz mieć wokół siebie najlepszych ludzi na świecie, którzy będą ci pomagać, ale jeśli nie dorośniesz wewnętrznie i nie poczujesz w sobie siły i pozytywnej energii, prawdopodobnie ci nie wyjdzie - powiedziała Szarapowa dla strony The Tennis Space. - Musisz być wystarczająco dojrzałym i zdać sobie sprawę, że chodzi o ciebie, a nie innych ludzi.

Niech początek tekstu będzie również jego końcem. Z wytrzymywaniem presji jest jak z talentem. Jedni po prostu go mają, natomiast inni ciężko pracują, aby wykształcić w sobie pewne cechy. Są i tacy, którzy nigdy nie dojdą do pewnego poziomu. Osiągnąć bowiem jeden wielki sukces to nie taka sztuka, jak kontynuować wygrywanie przez długi okres czasu.

- Nigdy nie patrzę wstecz. Zawsze patrzę do przodu - powiedziała Steffi Graf.

Karolina Konstańczak

Komentarze (1)
Seb Glamour
6.10.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo fajny artykuł,więcej takich;)