23-letnia Janković wspięła się na szczyt kobiecego rankingu, ale jeszcze nie wygrała turnieju wielkoszlemowego. - Mentalnie i fizycznie jestem w innym miejscu niż rok temu, kiedy grałam w Australian Open w półfinale - pisze w udostępnionej jej rybryce dziennika "The Age". - Mam nadzieję, że ta ciężka praca, jaką wykonałam przyniesie efekt i będę w stanie utrzymać się tu gdzie jestem jak najdłużej.
Ta praca miała miejsce w Ameryce. - Zaczynając rok jako numer jeden na świecie moja motywacja była większa niż kiedykolwiek. Dlatego też wcześnie zaczęłam przygotowywać się do sezonu na pełnych obrotach w Meksyku, żeby poprawić swoją siłę i wytrzymałość. Potem pojechałam na Florydę, żeby tę wypracowaną kondycję połączyć z grą w tenisa. Spędziłam godziny na korcie, ale też w siłowni a to wszystko, żeby poprawić się jako zawodniczka i rozpocząć sezon w jak najlepszej formie - wyznaje.
W poprzednim sezonie Janković często narzekała na kontuzje. - W przeszłości miałam problemy z graniem długich meczów, odpoczynkiem a potem znów graniem meczu następnego dnia. Czułam się wyczerpana i obolała - pisze. - Moja uwaga skupi się na tym, żeby unikać kontuzji, które miała w przeszłości a także utrzymywać kondycję i wytrzymałość, co pozwoli mi znajdować się wciąż na najwyższym poziomie.
- Nigdy nie czułam się tak mocna fizycznie jak teraz. Dodatkowy trening znaczy jednak również, że nabrałam nieco masy i mam mięśnie w miejscach, gdzie ich nie było wcześniej. Cały czas przyzwyczajam się do swojego nowego ciała - stwierdza.
- Na szczęście po całym tym treningu jest czas na grę w tenisa i to cudowne wrócić znów do Australii, gdzie entuzjastyczna publiczność wie jak się zachowywać. To zawsze ciekawe jak w różnych państwach ludzie dopingują, ubierają się i są zaangażowani w mecz. Zawsze kocham grać w Melbourne w tej zachwycającej, karnawałowej atmosferze - dodaje, by zjednać sobie australijskich fanów.