Po triumfie Agnieszki Radwańskiej w Mistrzostwach WTA - myśli nieuporządkowane

PAP
PAP

Kilkanaście luźnych myśli dotyczących zwycięstwa Agnieszki Radwańskiej w Mistrzostwach WTA, jego ewentualnych konsekwencji i kilku przyczyn takiego obrotu spraw.

W tym artykule dowiesz się o:

* Petra Kvitova popełniła w niedzielnym finale aż 53 niewymuszone błędy i liczba ta szybko została zauważona przez osoby interesujące się tenisem. Tak, to robi wrażenie, ale skąd tyle pomyłek się wzięło? Czeszka zapowiadała, że zaprezentuje kombinację tenisa cierpliwego i agresywnego. Rzeczywiście, starała się nie kończyć szybko akcji i prowadzić wymiany, jednak nie dało to jej wymarzonego rezultatu. Skąd więc tyle niedokładności? Z powodu zmęczenia, bólu. Odczuwała to również najlepsza polska tenisistka. Bardzo cieszy wygrana Agnieszki Radwańskiej, ale momentami na to cierpienie nie można było patrzeć. Czy naprawdę WTA nie może pójść w ślady ATP i rozpoczęcie Masters opóźnić o tydzień? Wówczas w Singapurze być może widzielibyśmy mniej bandaży.

* Zaraz po zakończeniu singapurskiego turnieju odżyła dyskusja na temat, czy Agnieszka Radwańska jest w stanie wygrać Szlema. Trzeba przyznać, że Polka dała swoim fanom nie lada argument w tej dyskusji. Tak, Mistrzostwa WTA mają specyficzną formę i na początek panie rywalizują w dwóch grupach. Oznaczona to, że do półfinału można awansować z bilansem 1-2 i krakowianka dokonała tego po raz drugi z rzędu. W imprezie wielkoszlemowej, rozgrywanej systemem drabinkowym, niekoniecznie musiałoby to skutkować szybką eliminacją, wszak z takim rankingiem nasza tenisistka byłaby wysoko rozstawiona. To co jednak należy podkreślić, to fakt pokonania trzech zawodniczek klasyfikowanych w Top 5 w jednym turnieju. I to po raz pierwszy w karierze! Czy Agnieszka sięgnie po premierowego Szlema? Na to pytanie oczywiście nikt nie może odpowiedzieć.

* W Singapurze Agnieszka Radwańska wygrała mecze, w których nie była faworytką, a przegrała te, w których była faworyzowana. Przynajmniej w opinii bukmacherów. Nie zamierzam oczywiście analizować tego, czym kierowali się bukmacherzy, ale nawet mimo bardzo ujemnego bilansu krakowianki w starciach z Marią Szarapową, mieli powód, by uznać za coś bardziej pozytywnego udane występy Polki w Azji niż niepewną formę Rosjanki, która z ostatniego zwycięstwa przed Masters cieszyła się na trawnikach Wimbledonu.

* Znamienne jest, że Agnieszka Radwańska rozpoczęła sezon triumfem w Pucharze Hopmana, natomiast zakończyła zwycięstwem w Mistrzostwach WTA. Tak, turniej w Perth ma dosyć luźną formę i niską rangę ITF (nie do porównania z Pucharem Davisa czy Pucharem Federacji), a uczestniczące w nim pary traktują go jako pewien etap przygotowań do wielkoszlemowego Australian Open. W finale Pucharu Hopmana krakowianka pokonała starającą się przejść do historii Serenę Williams (jako pierwsza chciała wygrać te zawody po raz trzeci), ale do bilansu WTA zwycięstwo to nie zostało jej wliczone.

* Serena Williams była z pewnością wielką nieobecną w Singapurze, choć oczywiście nie deprecjonuje to sukcesu Polki. Pojawiają się głosy o poziom kobiecego tenisa, ale kto tak naprawdę będzie o tym za kilka lat pamiętał? - Kobiecy tenis nie wygląda teraz tak jak 10 lat temu, kiedy poziom w Top 10 był naprawdę wysoki. Nie brakuje oczywiście znakomitych zawodniczek, ale teraz wszystko może się zdarzyć - mówiła po nowojorskim triumfie Flavia Pennetta. Pozostaje zatem tylko z tego korzystać.

* Jakże różne były w tym sezonie losy polskich mistrzów z Perth. Agnieszka Radwańska odzyskała w Azji formę i zakwalifikowała się do turnieju Masters. W niedzielę krakowianka zwyciężyła w całych zawodach, podczas gdy Jerzy Janowicz przegrał w finale eliminacji w paryskiej Bercy. Tej samej hali, gdzie w sezonie 2012 dotarł jako kwalifikant do finału. Łodzianin ciągle narzeka na różne urazy, które hamują rozwój jego kariery. Mimo kontuzji kolana pomógł wprowadzić Polskę do Grupy Światowej Pucharu Davisa. W Singapurze z wielkim bólem poradziła sobie Agnieszka Radwańska.

* 1 listopada po największy tytuł w zawodowej karierze sięgnęła Agnieszka Radwańska. 1 listopada z największego zwycięstwa cieszył się Jerzy Janowicz, który w 2012 roku pokonał w III rundzie paryskiego turnieju Andy'ego Murraya.

* Zaraz po zakończeniu turnieju gratulacje dla Polki przesłały na Twitterze największe legendy kobiecego tenisa, takie jak Martina Navrátilová, Chris Evert czy Billie Jean King. Nie uczyniły tego jednak czołowe obecnie zawodniczki świata. Triumf Agnieszki Radwańskiej w niczym nie przypominał sukcesu Flavii Pennetty z US Open, przynajmniej tak to wyglądało na portalach społecznościowych. Gwoli ścisłości nie czepiam się, w końcu gratulacje można przesłać także w inny sposób.

* Sukces Agnieszki Radwańskiej docenili na Twitterze najbardziej znani dziennikarze. Osoby, które oceniając poprzednie sezony w wykonaniu krakowianki, nie bały się użyć brutalnego słowa "rozczarowanie". Przyjemnie się czytało pozytywne opinie, pełne pochlebstw i co ciekawe nadziei, że triumf w Singapurze będzie dla Agnieszki Radwańskiej motorem napędowym do kolejnych wielkich zwycięstw.

* Wojciech Fibak nie bez powodu powiedział, że przed Agnieszką Radwańską może się otworzyć złota era. Krakowianka ma obecnie na koncie 4500 punktów, z czego aż 51 proc. zdobyła po US Open! Otwiera się zatem przed nią wielka szansa na marsz w górę rankingu WTA, taki, jakiego byliśmy świadkami w 2012 roku. Jaki będzie nowy sezon? To już zależy od Polki i jej rywalek.

* Po zwycięstwie w Singapurze odżył temat współpracy Agnieszki Radwańskiej z Martiną Navratilovą. Polka twierdzi, że była ona owocna i nie mnie oceniać, jakie dokładnie rady otrzymała, wszak na kortach treningowych na Antypodach, Kalifornii czy Florydzie nie byłem. Obecność tak wielkiej postaci w sztabie musi robić na zawodniczce wrażenie. Wielokrotnie podkreślała to współpracująca z Lindsay Davenport Madison Keys. Jeśli chodzi o sztab Polki, to warto zwrócić uwagę na osobę Tomasza Wiktorowskiego. W kwietniu zrezygnował on z prowadzenia polskiej drużyny narodowej, by skupić się na pracy z krakowianką. Pozostaje mieć nadzieję, że przyszły rok będzie dla teamu Agnieszki jeszcze bardziej owocny.

* Steve Simon został miesiąc temu szefem WTA i trzeba przyznać, że miał dosyć huczny debiut. Żartowałem nawet, że jego pierwszą decyzją będzie obsadzenie siedziby WTA drzewkami, tak jak w ukochanym przez niego Indian Wells Tennis Garden. Organizacja zarządzająca kobiecym tenisem nie postarała się, ogłaszając, iż turniej w Luksemburgu nie będzie wliczany do rankingu WTA Road to Singapore. Zawiedziona była Timea Bacsinszky, a niewiele brakowało, by w Masters nie wystąpiły także Lucie Hradecka i Andrea Hlavackova, późniejsze półfinalistki turnieju debla.

Rafał Smoliński

Źródło artykułu: