Blaski i cienie. Najlepsze i najgorsze mecze Agnieszki Radwańskiej w sezonie

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP /  / PAP/EPA/WALLACE WOON
PAP / / PAP/EPA/WALLACE WOON
zdjęcie autora artykułu

Sezon 2015 w wykonaniu Agnieszki Radwańskiej był naznaczony cierpieniami, ale jego końcówka była znakomita. Portal WP SportoweFakty prezentuje listę zachwycających i rozczarowujących spotkań Polki.

BLASKI:

5. Agnieszka Radwańska - Belinda Bencić 6:2, 6:2 (finał w Tokio)

Polka bardzo długo czekała na pierwszy tytuł w sezonie. Pod koniec września święciła triumf w stolicy Japonii. W decydującym meczu w znakomitym stylu pokonała Bencić, z którą w czerwcu przegrała w Eastbourne w finale. W pierwszym secie Radwańska od 2:2 zdobyła cztery gemy. Pierwszą piłkę setową Szwajcarka obroniła smeczem, ale drugą krakowianka wykorzystała głębokim bekhendem wymuszającym błąd.

W drugiej partii Polka błyskawicznie odskoczyła na 4:0, by następnie jedyny raz w meczu oddać podanie. Bencić przełamanie uzyskała minięciem bekhendowym po krosie. W ósmym gemie Radwańska ostrym forhendem nie dała rywalce możliwości na skuteczną odpowiedź i zapewniła sobie tytuł.

Krakowianka pokazała swój mistrzowski tenis. Otwierała sobie kort głębokimi krosami. Świetnie serwowała, była aktywna w wymianach, imponowała pomysłowością w grze. Szwajcarka musiała wpaść w taktyczne pułapki zastawiane na nią przez tak pewną swojej gry Radwańską. W trwającym 86 minut spotkaniu Polka zaserwowała sześć asów, a przy swoim pierwszym podaniu straciła tylko siedem punktów. Naliczono jej 28 kończących uderzeń i 15 niewymuszonych błędów. BLASKI:

4. Agnieszka Radwańska - Madison Keys 7:6(3), 3:6, 6:3 (ćwierćfinał Wimbledonu)

Wimbledon był dla Radwańskiej przełomowym turniejem dla odbudowania pewności siebie. Mecz z dobrze grającą Keys pomógł się jej odblokować. Po obustronnych przełamaniach na otwarcie spotkania, do końca pierwszego seta obie tenisistki utrzymywały podanie. W 12. gemie Polka miała trzy piłki setowe, ale jedną zmarnowała wyrzucając return, a dwie pozostałe świetnymi akcjami obroniła Amerykanka (forhend, bekhendowy dropszot). W tie breaku krakowianka odskoczyła na 5-1 i nie oddała już przewagi.

O losach drugiej partii zadecydowało jedyne przełamanie, jakie Keys uzyskała na 5:3. W decydującej odsłonie również ósmy gem okazał się najważniejszy. Tym razem podanie straciła Amerykanka. Po chwili Radwańska pewnie utrzymała serwis, mecz kończąc kombinacją wyrzucającego serwisu i forhendu przeciwko biegnącej rywalce. Keys zaplątały się nogi i upadła na kort.

W trwającym godzinę i 56 minut spotkaniu Keys popełniła 40 niewymuszonych błędów, ale miała też 48 kończących uderzeń. Zaserwowała ona 12 asów. Wygrać z agresywną Amerykanką, mającą dodatni bilans piłek wygranych bezpośrednio do pomyłek nie jest łatwo, szczególnie na trawie. Do tego potrzebna jest fenomenalna praca w defensywie i Radwańska ją zademonstrowała. Urozmaiconym serwisem ograniczyła najlepiej jak się dało siłę returnu Keys. Polce naliczono 13 kończących uderzeń i siedem błędów własnych. BLASKI:

3. Agnieszka Radwańska - Petra Kvitova 6:2, 4:6, 6:3 (finał Mistrzostw WTA)

Mecz, który dał Radwańskiej największy tytuł w karierze. Początek w jej wykonaniu był piorunujący. Prowadziła 6:2, 3:1, ale Kvitová nie zamierzała Polce niczego ułatwiać. Czeszka wzniosła się na swój najwyższy poziom i w trzecim secie wyszła na 2:0. Krakowianka pokazała ogromną waleczność, zawzięcie walczyła o każdy punkt i jej trud został nagrodzony. Po tym jak Kvitová wpakowała forhend w siatkę, triumf Radwańskiej stał się faktem. Wzruszona Polka z niedowierzaniem patrzyła na to, co się właśnie wydarzyło.

Radwańska pokazała ogromną klasę. W chwili gdy rywalka zaczęła grać znakomicie, Polka nie spuściła głowy, nie dała się zepchnąć daleko poza kort i pokazała jak należy się skutecznie bronić. Ani przez moment nie była bierna w swoich poczynaniach na korcie. Gdy tylko poczuła, że Czeszka obniża luty, przeszła do kontrnatarcia i nie pozwoliła sobie odebrać tego, co kilka dni wcześniej wydawało się czymś niemożliwym. W trwającym dwie godziny i pięć minut meczu Radwańskiej naliczono 15 kończących uderzeń i zaledwie pięć niewymuszonych błędów. Kvitová miała 41 piłek wygranych bezpośrednio i 53 pomyłki. BLASKI:

2. Agnieszka Radwańska - Simona Halep 7:6(5), 6:1 (faza grupowa Mistrzostw WTA)

Po dwóch porażkach w grupie, Radwańska musiała pokonać Halep w dwóch setach, by móc marzyć o awansie do półfinału. Tie break pierwszej partii przeszedł do historii jako najważniejszy powrót Polki. Rumunka prowadziła w nim 5-1, ale krakowianka zagrała wspaniałego woleja, będąc tyłem do siatki, a następnie posłała dwa zabójcze returny. Seta zakończyła jedna z najpiękniejszych wymian sezonu z lobem Halep i bekhendowym smeczem Radwańskiej, odwróconej do siatki plecami.

Przegrany w takich okolicznościach tie break rozbił Halep psychicznie. W drugiej partii Radwańska uzyskała przełamanie na 2:1, a następnie poszła za ciosem i podwyższyła na 4:1. W siódmym gemie Rumunka wyrzuciła forhend i mecz dobiegł końca. Polka musiała ściskać kciuki za Marię Szarapową. Rosjanka pokonała Flavię Pennettę w dwóch setach. Dzięki pomocy byłej liderki rankingu, wygrywając z Halep krakowianka nie tylko odniosła 500. zwycięstwo w zawodowej karierze, ale jak się okazało otworzyła sobie drogę do największego triumfu w karierze.

W niezwykłym tie breaku Radwańskiej nie zadrżała ręka, jak to u niej było wiele razy w tak trudnych momentach. Nie czekała na błędy, zagrała dwa ryzykowne returny, czym całkowicie zaskoczyła Halep. To był kluczowy moment dla mentalnego odrodzenia Polki i nie było już na nią mocnych w gwiezdnych wojnach w Singapurze. W trwającym godzinę i 43 minuty meczu krakowiance naliczono 30 kończących uderzeń i 26 niewymuszonych błędów. Radwańska była skuteczna przy siatce (18 z 27 punktów). Obroniła też osiem z dziewięciu break pointów. BLASKI:

1. Agnieszka Radwańska - Garbine Muguruza 6:7(5), 6:3, 7:5 (półfinał Mistrzostw WTA)

Radwańska przełamała niemoc w starciach z Muguruzą (przegrała w tym roku z Hiszpanką cztery razy) i zwyciężyła po niesłychanie dramatycznej batalii. W pierwszym secie Polka prowadziła 4:1 w gemach oraz 4-1 w tie breaku, ale nie udało się jej zadać decydującego ciosu. W drugiej partii krakowianka odskoczyła na 4:0, by przegrać trzy gemy z rzędu. Całej przewagi jednak nie oddała i świetną akcją przy siatce wyrównała na 1-1.

W trzecim secie znów pojawił się wynik 4:1 dla Radwańskiej i Muguruza ponownie odrobiła straty. Emocjonująca końcówka należała do Polki. W 12. gemie Hiszpanka wyrzuciła drajw woleja i krakowianka miała dwie piłki meczowe. Pierwszą zawodniczka z Półwyspu Iberyjskiego obroniła agresywnym zagraniem przy siatce, ale przy drugiej wpakowała bekhend w siatkę. W ten sposób Radwańska awansowała do wielkiego finału.

To był mecz, w którym sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Radwańska nie poddała się sile rażenia Muguruzy i jeśli chodzi o dynamikę uderzeń i aktywną postawę w starciu z tak agresywną rywalką, był to jeden z jej najlepszym meczów. Polka podjęła rękawicę, nie bała się ryzykować i po raz pierwszy w karierze pokonała tenisistkę z czołowej trójki rankingu, po przegraniu pierwszego seta. Krakowiance naliczono 29 kończących uderzeń i 24 niewymuszone błędy. Zaserwowała ona pięć asów, o trzy mniej od Hiszpanki. Muguruza trwające dwie godziny i 38 minut spotkanie zakończyła z 49 piłkami wygranymi bezpośrednio i 54 pomyłkami na koncie. CIENIE:

5. Monica Niculescu - Agnieszka Radwańska 5:7, 6:4, 6:0 (półfinał w Nottingham)

Radwańska miała szansę na trzeci finał na trawie, ale jej nie wykorzystała i w złym stylu przegrała z Niculescu, wtedy 61. rakietą świata. W pierwszym secie Rumunka z 2:5 wyrównała na 5:5 po obronie dwóch piłek setowych. Dwa kolejne gemy padły łupem Polki, ale nie udało się jej uspokoić gry. W drugiej partii Niculescu mogła prowadzić 4:1 z podwójnym przełamaniem, ale krakowiance udało się zdobyć pięć punktów od 0-40. Radwańska wyrównała na 4:4, by po chwili oddać podanie. Set dobiegł końca, gdy w 10. gemie wpakowała return w siatkę.

Polka całkowicie zgasła i na otwarcie trzeciej partii oddała podanie do zera. W trzecim gemie obroniła trzy break pointy, ale przy czwartym nie wyszła jej akcja serwis-wolej (poślizgnęła się i upadła na kort). Niculescu poszła za ciosem i uzyskała dwa kolejne przełamania, a zadanie specjalnie jej nie utrudniała bardzo bierna Radwańska. Na koniec meczu krakowianka wpakowała bekhend w siatkę.

Porażka z Niculescu wielu dała do myślenia, czy Radwańskiej uda się odnaleźć formę na Wimbledon. Polka uległa rywalce, która w całym meczu miała siedem kończących uderzeń przy 19 niewymuszonych błędach. W ciągu 89 minut krakowiance naliczono 20 piłek wygranych bezpośrednio i 35 pomyłek. CIENIE:

4. Heather Watson - Agnieszka Radwańska 6:4, 6:4 (III runda w Indian Wells)

To był czas, gdy tenisistki z dalszego planu, grając przeciwko Radwańskiej, mogły odnosić zwycięstwa nad zawodniczką z czołowej 10. Jedną z nich była Watson, która po raz pierwszy pokonała rywalkę z Top 10. W pierwszym secie Polka z 0:2 wyrównała na 2:2. Brytyjka, która wtedy była klasyfikowana na 43. miejscu w rankingu, uzyskała przełamanie na 3:2 i nie oddała tej przewagi do końca. W drugiej partii krakowianka wyszła na 4:2, by przegrać cztery gemy z rzędu. Mecz dobiegł końca, gdy Radwańska wpakowała bekhend w siatkę.

Radwańska pokazała tenis pełen dziur. Bardzo niepewna defensywa i zbyt optymistyczny atak, którym narażała się na bezlitosne minięcia. Poza tym nie potrafiła sobie pomóc serwisem, a returnem również nie zrobiła rywalce krzywdy. W grze Polki nic nie funkcjonowało dobrze. W ciągu 93 minut naliczono jej 17 kończących uderzeń i 29 niewymuszonych błędów. CIENIE:

3. Anna Schmiedlova - Agnieszka Radwańska 4:6, 6:3, 6:1 (I runda w Cincinnati)

Do meczu ze Schmiedlovą Radwańska przystępowała jako 15. rakieta świata i zagrała bardzo słabo. Wydawało się, że Wimbledon pomógł jej wrócić na dawny poziom regularności i pewności gry, ale latem w Stanach Zjednoczonych nie osiągnęła ona ani jednego półfinału, a w Cincinnati odpadła już w I rundzie.

W pierwszym secie Polce udało się jeszcze zatrzeć złe wrażenie. Przegrywała 2:4 i 0-30, ale zdobyła cztery gemy z rzędu. W drugiej partii Słowaczka odskoczyła na 3:0 i miała okazję na 4:0, ale krakowianka obroniła się dobrym serwisem. Radwańska nie miała ani jednej okazji na odrobienie straty przełamania. Mogła przegrać seta 2:6, ale zdołała utrzymać podanie po odparciu dwóch piłek setowych. Na otwarcie trzeciego seta Radwańska obroniła break pointa. Sześć kolejnych gemów padło łupem Schmiedlovej, która korzystała z rosnącej liczby błędów Polki.

W całym meczu niezwykle chaotyczna Radwańska posłała 21 kończących uderzeń i popełniła 44 niewymuszone błędy. Polka zaserwowała trzy asy i popełniła trzy podwójne błędy Schmiedlovej naliczono 44 piłki wygrane bezpośrednio i 37 pomyłek. Słowaczka, która wtedy była 41. rakietą świata, po raz drugi w karierze cieszyła się ze zwycięstwa nad tenisistką z czołowej 20 rankingu. CIENIE:

2. Timea Bacsinszky - Agnieszka Radwańska 6:1, 6:1 (Puchar Federacji)

W Zielonej Górze Polska przegrała ze Szwajcarią i nie utrzymała się w Grupie Światowej Pucharu Federacji. Liderka naszej drużyny została rozbita przez Bacsinszky, wtedy 22. rakietę świata. Krakowianka straciła serwis w pierwszym, trzecim i piątym gemie. W całym pierwszym secie Radwańska w dwóch gemach miała 40-15, a mimo to nie udało się jej utrzymać podania. 0:6 jednak nie było, krakowianka uzyskała przełamanie do zera po trzech prostych błędach rywalki.

W gemie otwarcia drugiej partii Bacsinszky utrzymała podanie po obronie dwóch break pointów. Od 1:1 Szwajcarka zdobyła pięć gemów. W czwartym gemie uzyskała przełamanie po bekhendowym błędzie Polki. Na 5:1 podwyższyła krosem forhendowym. Mecz zakończyła potężnym forhendem wymuszającym błąd.

Pod względem taktycznym to był jeden z najgorszych meczów Radwańskiej w sezonie. Polka nie zrobiła nic, by utrudnić zadanie Bacsinszky. Nadzwyczaj konsekwentnie zagrywała krótkie piłki, które nakręcały grę Szwajcarki. Krakowianka poddała się tej egzekucji bez cienia sprzeciwu, nie podejmując ryzyka w wymianach. W ciągu 69 minut Radwańska zdążyła popełnić 21 niewymuszonych błędów przy ledwie ośmiu kończących uderzeniach. Bacsinszky naliczono 26 piłek wygranych bezpośrednio i 21 pomyłek. Polka wywalczyła zaledwie 21 z 56 punktów w swoich gemach serwisowych i dała się przełamać sześć razy. CIENIE:

1. Annika Beck - Agnieszka Radwańska 6:2, 3:6, 6:1 (I runda Rolanda Garrosa)

Radwańska najpierw musiała przełknąć gorzką pigułkę, by w dalszej fazie sezonu rozkoszować się słodkością. W I rundzie Rolanda Garrosa rozbita psychicznie Polka przegrała z Beck, która wcześniej nie mogła wygrać meczu od marca. Niemka była wtedy klasyfikowana na 83. miejscu w rankingu.

W pierwszym secie Beck objęła prowadzenie 3:0, a później miała break pointa na 5:0, ale zepsuła return. Radwańska nie stworzyła sobie nawet jednej okazji na przełamanie. W drugiej partii krakowianka dwa razy odebrała rywalce podanie, a na 1-1 wyrównała głębokim forhendem wymuszającym błąd. W trzecim secie Polka przy 0:2 uzyskała przełamanie, ale cztery kolejne gemy padły łupem Beck.

Radwańska wybierała fatalne momenty do ataków przy siatce, co pokazało, jak wtedy była niepewna na korcie. Takie nieprzygotowane wyprawy do przodu dały jej 13 z 24 punktów. O Beck można napisać wszystko, ale na pewno nie to, że jest tenisistką opierającą swoją grę na agresywnych atakach. W meczu z bierną i chaotyczną Polką Niemka nabiła sobie licznik kończących uderzeń. Miała ich 41 przy 27 niewymuszonych błędach. Radwańskiej zanotowano 11 piłek wygranych bezpośrednio i 19 pomyłek. Polka zdobyła zaledwie 12 z 34 punktów przy swoim drugim podaniu.

Źródło artykułu:
Komentarze (64)
avatar
MrKilianowski
6.11.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Dodalbym do blaskow mecz z Cibulkovą i Janković na Wimbledonie. Do cieni mecz finałowy z Eastbourne i Giorgi w Katowicach. Mam nadzieje ze Aga zaszaleje na początku sezonu i jeśli Sereny nie bę Czytaj całość
avatar
Tennix
6.11.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Mecz z Keys był średni lepszy był mecz z Muguruzą i Jankovic na Wimbledonie, a już w ogóle nie rozumiem czemu nie ma tu meczu z Kerber ze Stanfordu...  
avatar
bezet
6.11.2015
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Najlepszy mecz był z Bencić. Chomik w zasadzie to do tej pory okłada lodem obolałe torby policzkowe ;))  
Seb Glamour
6.11.2015
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
No to tak krótko....jak dla mnie-z Wimbla wybrałbym mecz z Jeleną,a nie z Keys,z Singapuru na pewno mecz z Garbisią,z Tokio-Belinda i Domi,no i oczywiście mecz z Angie w Stanford.A najgorszy... Czytaj całość
avatar
jadro ciemnosci
6.11.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Hmm w jednym sezonie zagrać taki mecz jak z Anniką Beck, a potem zagrać jedne z najlepszych w karierze na koniec roku. To pokazuje jaki był kryzys tenisowy i huśtawki nastrojów w tym sezonie - Czytaj całość