Po niespodziewanej porażce w półfinale US Open, gdzie mogła skompletować Klasycznego Wielkiego Szlema, Serena Williams zniknęła z tenisowych kortów. Zrezygnowała z wyjazdu do Azji, w tym do Singapuru na kończące sezon Mistrzostwa WTA. Wiele osób z otoczenia Amerykanki wskazywało na brak motywacji do gry, ale jedna z kluczowych postaci drużyny Phillippine Mavericks w International Premier Tennis League zaprzeczyła tym doniesieniom.
- Nigdy nie brakowało mi motywacji, po prostu potrzebowałam trochę czasu na wyleczenie kontuzji. Musiałam powrócić do pełnej sprawności i oto jestem. Nie znalazłabym lepszej okazji na powrót do gry niż IPTL - przyznała Amerykanka podczas konferencji prasowej po meczu.
Pierwsze mecze po przerwie nie były zbyt udane dla Williams. W pokazówce w Kopenhadze pokonała ją Karolina Woźniacka. Nie pomogła też swojej drużynie w IPTL przegrywając z Karolíną Plíškovą i Kurumi Narą. W poniedziałek osłodziła sobie te niepowodzenia zdobywając dla Philippine Mavericks maksimum punktów - sześć w singlu i sześć w mikście u boku Milosa Raonicia.
Dzień wcześniej partnerem Sereny był Treat Huey, na co dzień reprezentujący właśnie Filipiny. - Rok temu byłam przemile zaskoczona tym jak nas przyjęto w Manili. W tym roku tego nie da się opisać. Właśnie dlatego znów tu jestem.
Dzięki wygranej nad Japan Warriors drużyna z Filipin awansowała na drugie miejsce w tabeli, z minimalną stratą do prowadzących Micromax Indian Aces.