Nick Kyrgios i Stan Wawrinka pozostawali w napiętych stosunkach od 12 sierpnia, kiedy podczas meczu II rundy turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Montrealu Australijczyk obraził dziewczynę Szwajcara, mówiąc "Kokkinakis stukał twoją dziewczynę. Przepraszam, że ci to mówię, stary".
Wawrinka wówczas nie zareagował na zaczepkę ze strony rywala w trakcie gry. Swoje oburzenie wyraził dopiero po zakończeniu meczu. - Bez względu na to, kim jesteś, pewnych rzeczy nie możesz mówić na korcie. Sposób, w jaki on się zachowuje, sugeruje, że ma jakiś problem. W szatni po meczu on mnie unikał, ale się z nim skonfrontowałem. Ale to, co tam się wydarzyło, pozostanie między nami - mówił.
Od tamtej pory relacje między oboma tenisistami były mocne napięte. Kiedy okazało się, że obaj trafili do jednej drużyny w rozgrywkach International Premier Tennis League, Kyrgios powiedział: - Nie rozmawiamy ze sobą. To, co miało miejsce, już się nie cofnie. Mamy jednak jeden cel. On jest świetnym tenisistą i oczywiście będzie główną podporą naszej drużyny. Zamierzam zrobić wszystko, co w mojej mocy, nawet siedząc po prostu na ławce i zagrzewając go do walki.
Jak się okazało, obaj potrafili odłożyć na obok osobiste animozje, by walczyć dla dobra drużyny. Ich Singapore Slammers zwyciężyło w International Premier Tennis League, a Kyrgios przyznał, że między nim a Wawrinka wszystko jest już w porządku.
- W swoim towarzystwie czujemy się teraz komfortowo. Gra z nim w jednym zespole była dla mnie świetna. Zachowujemy się tak, jakby nic się nie wydarzyło - wyjawił 20-latek z Canberry.
- Byłem w jednej drużynie ze Stanem i Andym [Murrayem]. To wielcy tenisiści, wielkoszlemowi mistrzowie. Mogłem zobaczyć, jak oni się zachowują i jak przygotowują się do meczów. To było dla mnie coś wspaniałego. Grałem też razem z Marcelo Melo i Carlosem Moyą, który przez długi czas był moim idolem. Grając w gry komputerowe, zawsze wybierałem właśnie jego. Również Dustin Brown okazał się wspaniałym facetem. Relacje, jakie między nami się zbudowały, były fantastyczne - dodał Kyrgios.