53 wygrane mecze, sześć finałów imprez głównego i tytuł wywalczony na kortach ziemnych w Pradze. Bilans Karolíny Plíškovej to efekt ciężkiej pracy, wykonanej przez Czeszkę przed inauguracją sezonu 2015. A może być jeszcze lepiej, ponieważ 23-latka z Louny ma jeszcze co udoskonalać. Jej piętą achillesową ciągle pozostaje poruszanie się po korcie.
Pliskova będzie chciała w 2016 roku przełamać kolejne bariery. W pięciu tegorocznych finałach zawodów głównego cyklu pokonały ją czołowe tenisistki świata: Petra Kvitova (Brisbane), Simona Halep (Dubaj), Andżelika Kerber (Birmingham, Stanford) i Venus Williams (Zhuhai). Nie oznacza to oczywiście, że Czeszka nie potrafi rywalizować z klasowymi zawodniczkami, wszak w zakończonym sezonie jej ofiarami były w pojedynczych meczach notowane w Top 10 Kerber, Ana Ivanović czy Carla Suarez.
Ciągła poprawa swoich umiejętności jest celem każdej zawodowej tenisistki. Pliskova chce dzięki temu dochodzić do dalszych faz w Wielkim Szlemie. Jak na razie była to prawdziwa zmora Czeszki, która sprawiła, że wypadła ona z zajmowanej już w rankingu WTA siódmej pozycji. - Teraz będę wyżej rozstawiona, co jest sporą różnicą. Staram się już z tą myślą oswoić i mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie wyglądało to inaczej - powiedziała tenisistka, która w niedzielę wygrała razem z OUE Singapore Slammers International Premier Tennis League.
W Wielkim Szlemie najlepszy wynik Pliskovej to III runda Australian Open (2015) i US Open (2014). Na kortach Rolanda Garrosa i Wimbledonu udało jej się w singlu wygrać maksymalnie po jednym pojedynku.