Roberta Vinci znalazła dla siebie epitafium? "To jest ta, która pokonała Serenę"

Nikt przed spotkaniem Roberty Vinci z Sereną Williams nie spodziewał się, że to Włoszka zejdzie z kortu jako zwycięska. Już kilka miesięcy po nowojorskim turnieju, to właśnie ta wygrana 32-latki z Tarentu stała się w oczach kibiców najważniejszą.

W tym artykule dowiesz się o:

Roberta Vinci rozpocznie nowy sezon turniejem w Brisbane. Podczas treningu już w Queensland Tennis Centre, Włoszka podsłuchała jednego z widzów. - Powiedział wyraźnie i dość głośno: "To jest ta, która pokonała Serenę". Nie liczy się, że awansowałam do finału, a tylko to, że wygrałam tamten mecz - przyznała kilka godzin później na konferencji prasowej.

Jeden z australijskich dziennikarzy zażartował nawet, że to świetny pomysł na epitafium dla Włoszki. Pięciokrotna triumfatorka turniejów wielkoszlemowych w grze podwójnej i liderka rankingu WTA deblistek przez 110 tygodni w pamięci kibiców zapisała się właśnie nowojorskim półfinałem. A Vinci nawet nie spodziewała się tego zwycięstwa.

- Nigdy przed tym pojedynkiem nie podejrzewałam, że uda mi się ją pokonać. Plan był taki, żeby zagrać na 100 proc. moich możliwości i cieszyć się meczem. Nie miałam nic do stracenia - wyznała 15. rakieta świata. - Tak też zrobiłam. Serena była bardzo nerwowa, a dopiero oglądając powtórkę w telewizji zauważyłam, że miała problemy z oddychaniem - dodała.

- Moje życie się nie zmieniło, choć trudno zapomnieć o tym, co się stało. Muszę skupić się na nowym sezonie - powiedziała Włoszka, która w swoim premierowym spotkaniu w 2016 roku zmierzy się z Jeleną Janković.

Komentarze (2)
avatar
stanzuk
3.01.2016
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Niech Radwańska się spieszy, bo Williams skończy karierę, i przyklei się do niej na zawsze etykietka odwrotna do tej którą ma Vinci : " To jest ta, która nigdy nie pokonała Sereny "