Kiedy w piątek Ann-Lena Friedsam przegrała pierwszego seta meczu z Robertą Vinci 0:6, niewielu fanów tenisa wierzyło w sukces Niemki w starciu z finalistką US Open 2015. Obchodząca 1 lutego swoje 22. urodziny zawodniczka pozbierała się jednak i wyeliminowała Włoszkę z wielkoszlemowego turnieju rozgrywanego w Melbourne.
- Po przegranym dotkliwie pierwszym secie powiedziałam sobie: "Anna, nie masz nic do stracenia. Postaraj się zagrać lepiej i ciesz się rywalizacją na korcie" - wyznała Friedsam, która odwróciła losy pojedynku i zwyciężyła Vinci 0:6, 6:4, 6:4. Kciuki za nią trzymała Barbara Rittner, która musi poważnie myśleć o powołaniu zdolnej rodaczki do drużyny narodowej występującej w Pucharze Federacji.
Wszak od jesieni zeszłego roku Friedsam jest w naprawdę dobrej dyspozycji. W październiku wystąpiła w finale halowej imprezy WTA International na kortach w Linzu, gdzie lepsza od niej okazała się Rosjanka Anastazja Pawluczenkowa. W grudniu przyszedł triumf w narodowych mistrzostwach Niemiec, a w styczniu półfinał zawodów w Shenzhen.
- To coś niewiarygodnego! Nie znajduję słów, aby opisać, jak dobrze się teraz czuję - powiedziała Friedsam, którą w niedzielę czeka mecz z Agnieszką Radwańską. Przed turniejem w Melbourne jej bilans w Wielkim Szlemie wynosił 2-6, ale w Australian Open 2016 wygrała ona już trzy spotkania. Z Radwańską zmierzy się po raz drugi, bowiem dwa tygodnie temu krakowianka zwyciężyła ją 6:2, 6:4 w Shenzhen.