Andy Murray: Nie myślę o tym, co się dzieje z moim przeciwnikiem

Andy Murray nie miał łatwej przeprawy z Milosem Raonicem w półfinale Australian Open. Szkot jednak zdołał odrobić straty w setach, a do tego skorzystał na problemach zdrowotnych rywala.

Karolina Konstańczak
Karolina Konstańczak
PAP/EPA / EPA/LUKAS COCH

Andy Murray wrócił ze stanu 1-2 w setach i pokonał Milosa Raonicia w półfinale wielkoszlemowego Australian Open. Na konferencji pomeczowej Szkot nawiązał m.in. do bardzo wyrównanej trzeciej partii, którą przegrał po tie breaku.

- Porażka w trzecim secie nie była dla mnie łatwa. Mój rywal jednak dobrze rozegrał tie breaka, trafiając przede wszystkim pierwszymi serwisem. Pomimo przegranej, zacząłem czyściej trafiać w piłki i już nie pozwalałem mu przejmować inicjatywy w tak wielu punktach, jak to miało miejsce w początkowej fazie spotkania.

Murray przetrwał trudne chwile w czwartej odsłonie, broniąc break pointów powrotnych dla Kanadyjczyka i doprowadził do decydującej odsłony. Wówczas u Raonicia znacznie uwidoczniły się problemy z pachwiną - rosły tenisista już wcześniej prosił o przerwę medyczną i momentami łapał się za bolące miejsce, ale dopiero w decydującej partii nastręczało mu to sporo kłopotów i przegrał ją do 2.

- Gdy stawiasz stopę na korcie w roli rywala, musisz się starać i grać to, co przechodzi na twoją stronę. Właśnie tego nie nauczyłem przez te wszystkie lata w turze. Gdy rozgrywam mecz, nie myślę o tym, co się dzieje z moim przeciwnikiem. Staram się zrobić użytek z tego, co zaproponuje oponent, oraz wprowadzić modyfikację w swoim tenisie, jeśli są one potrzebne.

- Wiadomo, że jeśli kontuzja znacznie utrudniała mu grę w końcówce spotkania, nie była to dla niego łatwa sytuacja, zwłaszcza mając wzgląd na fazę i rangę turnieju. Kilkukrotnie w mojej karierze znalazłem się już w podobnej sytuacji, więc wiem, że nie jest ona łatwa.

Andy rozegra finał gry pojedynczej w niedzielę, natomiast Jamie Murray wyjdzie na kort w sobotę, aby powalczyć o puchar w deblu. To pierwszy taki przypadek w historii Ery Open, aby bracia rywalizowali o końcowe zwycięstwo w grze pojedynczej i podwójnej turnieju wielkoszlemowego.

- Wydaje mi się, że będzie to bardzo stresujące, więc raczej nie obejrzę tego meczu. Takie sytuacje zdarzają się naprawdę rzadko. Powinniśmy się tym cieszyć i przede wszystkim czuć dumę, ponieważ niełatwo to powtórzyć - dodał.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×