- Myślę, że był to bardzo dobry, intensywny i ekscytujący mecz. Dobrze bawiłam się, będąc na korcie - mówiła na konferencji prasowej Serena Williams.
Amerykanka była zdecydowaną faworytką finałowego pojedynku z Andżeliką Kerber, ale po znakomitym widowisku uległa Niemce w trzech setach. - Zagrała dzisiaj dobrze. Wyszła na kort z odpowiednim, pozytywnym nastawieniem. Ona walczy o każdy punkt, niczego nie oddaje za darmo. Ona jest leworęczna, a gra przeciw takiej rywalce zawsze jest trudna, bo leworęczni nadają piłce inną rotację i inaczej serwują - analizowała Williams.
- Ja zrobiłam wszystko, co mogłam. Dałam z siebie wszystko, co miałam tego dnia. Ludzie oczekują, że będę wygrywać każdy mecz. Z tego powodu aż chciałabym być robotem, ale nie jestem - dodała sześciokrotna mistrzyni turnieju w Melbourne.
Gdyby tenisistka z Florydy wygrała, zdobyłaby 22. wielkoszlemowy tytuł w singlu i zrównałaby się pod tym względem ze słynną Steffi Graf. - Przed meczem nie myślałem o rekordzie ani nie byłam zdenerwowana. Podczas spotkania także nie, bo gra była tak intensywna, że nie miałam czasu, by o tym rozmyślać. A ten rekord to nie jest coś, co konieczne chciałam osiągnąć - przyznała.
34-latka przegrała, ale na jej twarzy nie było widać złości czy rozczarowania. Wręcz przeciwnie, Serena z płomiennym uśmiechem na ustach pogratulowała przeciwniczce. - Znamy się bardzo dobrze. Wiele razy grałyśmy ze sobą. Naprawdę cieszyłam się jej szczęściem. To dobra dziewczyna. Skoro ja nie wygrałam, cieszę się, że zrobiła to ona - wyjaśniała Williams.