Michał Przysiężny stoczył bardzo wyrównany bój z Leonardo Mayerem w czwartej grze spotkania I rundy Grupy Światowej Pucharu Davisa. Polak prowadził z Argentyńczykiem 7:6(4) i 5:4, jednak finalnie przegrał 7:6(4), 6:7(4), 2:6, 3:6. Głogowianin przyznał, że gdyby w piątek zaprezentował się równie dobrze,
najpewniej pokonałby Guido Pellę.
- Zagrałem zdecydowanie lepiej niż w piątek - powiedział Przysiężny. - Rywalizowałem jednak dopiero po raz drugi od wielu miesięcy. Wydaje mi się, że gdybym dwa dni temu zaprezentował ten sam poziom, mógłbym wygrać. To jest jednak tenis i musimy zaakceptować takie sytuacje. Będę więcej trenował i mam nadzieję, że wrócę do touru w przeciągu około trzech tygodni.
Przysiężny trenował tylko przez tydzień, bowiem wcześniej dochodził do siebie po problemach z plecami, a dokładniej rwą kulszową. Polak doskonale zdawał sobie sprawę z braku odpowiedniego przygotowania fizycznego.
- Odczułem przede wszystkim brak odpowiedniego przygotowania fizycznego. Momentami byłem również w małym dołku mentalnym. Przegrałem bardzo ważny tie break w drugim secie, co miało na mnie jakiś wpływ.
Polak planuje powrócić na zawodowe korty dopiero za kilka tygodni, ponieważ chce potrenować i wejść w odpowiedni rytm. - Czuję się dobrze i nie zmagam się z bólem. Jestem jednak zmęczony. Wrócę do domu i potrenuję przez kilka tygodni. Później wystartuję w turniejach. W tym roku chciałbym znów awansować do Top 100 - dodał.
Zobacz wideo: Za kulisami Pucharu Davisa. Jak działa Hawk-Eye?
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.