Andy Murray po raz kolejny dał wyraz temu, że jest jednym z największym orędowników walki z niedozwolonym wspomaganiem w zawodowym tenisie. Brytyjczyk wielokrotnie apelował o zwiększenie liczby przeprowadzanych kontroli antydopingowych oraz wspólnie z Rogerem Federerem zasugerował, by w tenisie - wzorem kolarstwa - wprowadzić paszporty biologiczne.
- W naszym sporcie trudno stwierdzić, jak bardzo tenisista może udoskonalić swoje uderzenia czy serwis dzięki zmianom w technice. Ale, jeśli weźmiemy pod uwagę sprawy czysto fizyczne, trudno nie nabrać podejrzeń, kiedy widzi się tenisistów, którzy są w stanie grać przez sześć godzin i nie okazują oznak zmęczenia - powiedział Murray w rozmowie z "Mail on Sunday".
Brytyjczyk nie chciał ujawniać nazwisk, ale wyjawił, że dziwi go fakt, że są tenisiści, którzy po wielogodzinnej grze wyglądają, jakby dopiero zaczynali mecz.
- Kiedy grałem przeciw pewnym tenisistom, myślałem sobie: "on nawet nie wydaje się być zmęczony" - argumentował.
Zapytany, czy podejrzewa któregoś ze swoich rywali o korzystanie z niedozwolonego wspomagania, 28-latek z Dunblane odpowiedział: - Tak, słyszałem pewne rzeczy.
Szkot stwierdził również, że dopingowe wpadki gwiazd sportu w żadnym wypadku nie powinny być tuszowane, lecz powinno się je podawać do publicznej wiadomość. Tak, jak to miało miejsce chociażby w przypadku Marii Szarapowej.
- Jeśli ktoś taki jak Szarapowa zostaje zawieszony za doping, odbieram to za pozytywny znak. Jednak jeżeli jakiś sportowiec zostaje przyłapany na dopingu, ale sprawa jest wyciszana, to oznacza, że mamy duży problem, bo dopingowe wpadki gwiazd nie powinny być tuszowane - mówił.
- Pamiętam, jak Marin Cilić niespodziewanie wycofał się z Wimbledonu w 2013 roku - kontynuował Murray. - Ludzie zaczęli snuć domysły, co się stało, a okazało się, że on nie przeszedł testu antydopingowego. To było okropne.
- Uważam, że największe gwiazdy sportu nie powinny być chronione, jeśli oszukują. Czy to dotyczy ustawiania meczów, czy stosowania dopingu. Należy robić wszystko, aby walczyć z problemem, a nie ogłaszać, że jest to "jednorazowy przypadek", gdy sprawa wyjdzie na jaw - dodał.
Zobacz wideo: Klaudia Jans-Ignacik: Wierzę, że przed nami są dobre dni
{"id":"","title":""}