Andy Murray: Ostatnie dni były trudne dla każdego, zwłaszcza dla tenisistów z drugiej części drabinki

PAP/EPA / EPA/LUKAS COCH
PAP/EPA / EPA/LUKAS COCH

Andy Murray miał sporo szczęścia, ponieważ mógł rozpocząć i zakończyć swój pojedynek w ten sam dzień. Szkot w środę awansował do półfinału Rolanda Garrosa.

W tym artykule dowiesz się o:

Andy Murray musiał się sporo napracować, aby odeprzeć ataki nakręconego dopingiem własnej publiczności Richarda Gasqueta. Szkot przegrał pierwszego seta 5:7, choć prowadził w nim 5:2, natomiast w drugim był zmuszony rozegrać tie breaka, choć odskoczył wcześniej również na 5:2. Finalnie wicelider rankingu skruszył opór ostatniego Francuza w grze pojedynczej, triumfując 5:7, 7:6(3), 6:0, 6:2.

- Moja strategia, oparta na posyłaniu skrótów, sprawdzała się na początku, a później przesadzałem - powiedział Murray. - W końcowych fazach meczu mój rywal miał problemy fizyczne. Uważam, że zagrałem całkiem dobrze.

W ostatnich kilku dniach pogoda strasznie utrudniała rywalizację na paryskich kortach. W niedzielę nie ukończono kilku spotkań, w poniedziałek odwołano wszystkie gry, a we wtorek pojedynki na przemian wznawiano i wstrzymywano. Szkot miał szczęście, ponieważ jego nazwisko znajduje się w drugiej części turniejowej drabinki. Zarówno jego mecz, jak i Stana Wawrinki odbył się bez żadnych komplikacji.

- Ostatnie dni były trudne dla każdego, zwłaszcza dla tenisistów z drugiej części drabinki. Musisz być jednak samolubny i patrzeć na swoje pojedynki. Trzeba dać z siebie wszystko, aby przez nie przejść. Wierzę, że mogę wygrać cały turniej - dodał.

ZOBACZ WIDEO "Milik powinien zrobić to, co Suarez i Huntelaar" (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}