"Rok wielkich rzeczy i pierwszych razów". Polski tenisista podsumował sezon

Materiały prasowe / Enea Poznań Open/Karolina Kiraga-Rychter / Na zdjęciu: Maks Kaśnikowski
Materiały prasowe / Enea Poznań Open/Karolina Kiraga-Rychter / Na zdjęciu: Maks Kaśnikowski

Maks Kaśnikowski ma wielkie powody do zadowolenia za swoje występy w 2024 roku. Polski tenisista złamał w kończącym się sezonie kilka barier. Opowiedział o nich w swoim podsumowaniu w mediach społecznościowych.

Maks Kaśnikowski zaliczył spory progres na przestrzeni ostatnich miesięcy. Warszawianin triumfował w dwóch imprezach rangi ATP Challenger Tour (Oeiras, Poznań) oraz zawodach ITF World Tennis Tour (Kiseljak). Sukcesy te pozwoliły mu zadomowić się w drugiej setce rankingu ATP.

Ponadto 21-latek doczekał się debiutu w Wielkim Szlemie. Przeszedł przez kwalifikacje do US Open 2024, a w I rundzie turnieju głównego stoczył pięciosetowy bój z Hiszpanem Pedro Martinezem. Aktualnie nasz reprezentant zajmuje 183. miejsce w światowym zestawieniu.

Kaśnikowski zdecydował się podsumować sezon na swoim profilu na Facebooku. Oprócz przebiegu wydarzeń z ostatnich miesięcy w swoim wpisie zamieścił podziękowania dla rodziców, trenerów (w tym głównego szkoleniowca Alaksandra Burego), pozostałych członków sztabu, sponsorów, partnerów i wszystkich ludzi, którzy pomagają w trakcie jego kariery.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

"Rok 2024 rozpocząłem plasując się na 324. pozycji w rankingu ATP. Od razu w pierwszym turnieju roku zdobyłem swój premierowy tytuł rangi ATP Challenger w portugalskim Oeiras, co znacznie przybliżyło mnie do mojego celu na ten rok - zagrania w Wielkim Szlemie. Przez następne miesiące osiągnąłem kilka ćwierćfinałów w Challengerach, wygrałem turniej ITF M25 w Kiseljaku i odniosłem pierwsze zwycięstwa z zawodnikami z pierwszej setki rankingu.

W czerwcu zaplanowany miałem start w jednym z moich ulubionych turniejów, czyli ATP Challenger w Poznaniu. Pokazałem tam swój najlepszy tenis i zdobyłem drugi tytuł ATP Challenger w moim życiu. Dzięki temu zakwalifikowałem się do US Open.

W lato pierwszy raz zagrałem w turnieju rangi ATP w Gstaad. W połowie sierpnia wyleciałem do Nowego Jorku na największy turniej w moim życiu. W swoim wielkoszlemowym debiucie przeszedłem eliminacje wygrywając 3 mecze i wszedłem do głównej drabinki Wielkiego Szlema. Tam w pierwszej rundzie po najcięższym meczu w moim życiu, który trwał 4h23min, przegrałem 6:7 w piątym secie. Był to jednak mecz, którego nigdy nie zapomnę - w pozytywnym sensie.

Pod koniec września wybrałem się do Szanghaju, gdzie pierwszy raz zagrałem w turnieju rangi ATP Masters 1000. Pod koniec roku osiągnąłem jeszcze jeden ćwierćfinał w Challengerze w Calgary.

Dzięki tym wszystkim wynikom podskoczyłem w rankingu o 156 miejsc i wdrapałem się na 168. lokatę. Ostatecznie sezon zakończę na około 183. miejscu w rankingu ATP. Do tego dwukrotnie z dumą reprezentowałem nasz kraj w rozgrywkach Davis Cup - gra z orzełkiem na piersi to dla mnie największy zaszczyt. Był to zatem dla mnie rok wielkich rzeczy i pierwszych razów" - napisał Kaśnikowski.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty