Serena Williams już w ubiegłym sezonie próbowała wyrównać osławiony rekord Steffi Graf, jednak w półfinale US Open zatrzymała ją Roberta Vinci. W dwóch pierwszych tegorocznych turniejach wielkoszlemowych również była bliska sukcesu, ale okazywała się słabsza w decydujących starciach - na kortach w Melbourne zatrzymała ją Andżelika Kerber, a w Paryżu nie sprostała Garbine Muguruzie. Dopiero 9 lipca 2016 roku usłyszała magiczne słowa "Gem, set i mecz" w wielkim finale i położyła się na obiekcie centralnym Wimbledonu, hamując łzy.
- Serena zdobyła 22 tytuły wielkoszlemowe, ale nie jest osobą, która tylko wyrównuje rekordy - przyznał Patrick Mouratoglou, współpracujący z Williams od 2012 roku. - Ona jest kimś, kto je poprawia. Co czyni z niej wielką mistrzynię? Umiejętność błyskawicznego zapominania o swoich osiągnięciach i skupienie się na czymś innym. Właśnie to czyni Serena.
- Okres ostatnich ośmiu miesięcy był dla nas trudny. Nie czułem, że Serena jest sobą. Chciałem, aby wróciła prawdziwa Serena. Teraz wszystko powróciło do normy, a to najważniejsze. Sereny nie można przyrównać do żadnej innej tenisistki. Z wielu powodów jest niesamowitą mistrzynią. Jednym z nim jest podwyższenie poziomu gry w kluczowych momentach. Gdy odczuwa zagrożenie przy swoim podaniu, serwuje asy, a gdy wypracowuje sobie break pointy, prezentuje najlepszy tenis w życiu. Potrafi wygrywać wielkie mecze - dodał.
Serena wyrównała już najlepszy wynik w Erze Open, jednak z pewnością na tym nie poprzestanie. Jeśli Amerykance uda się zdobyć jeszcze dwa tytuły wielkoszlemowe, zrówna się z osiągnięciem wszech czasów, które należy do Margaret Smith Court.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Adam Nawałka rozbił bank. "Dwukrotna podwyżka i premia milion euro"