Wimbledon: Milos Raonić nie sprawił niespodzianki. Andy Murray znów rządzi w Londynie!

PAP/EPA / GERRY PENNY
PAP/EPA / GERRY PENNY

Andy Murray pokonał Milosa Raonicia 6:4, 7:6(3), 7:6(2) w niedzielnym finale singla mężczyzn wielkoszlemowego Wimbledonu 2016. Brytyjczyk powtórzył tym samym wielki sukces sprzed trzech lat.

Powtórki z finału turnieju ATP World Tour 500 rozgrywanego trzy tygodnie temu w Londynie nie było, bowiem Kanadyjczyk wypracował w niedzielę zaledwie dwa break pointy. Na kortach Queen's Clubu Milos Raonić wygrał seta, a w drugim miał przewagę przełamania. Na trawnikach All England Clubu nie był w stanie uzyskać ani jednego breaka, co pewnie wykorzystał jego bardziej doświadczony przeciwnik.

Szóste z rzędu zwycięstwo Andy'ego Murraya nad Raoniciem było dziełem jego doskonałej gry na returnie i świetnej konstrukcji punktów. Kanadyjczyk nie ukrywał, że będzie się starał przejmować inicjatywę w wymianach, prezentować agresywny tenis, który w półfinale pozwolił mu pokonać Rogera Federera. Owszem wypady do siatki z jego strony były, ale najczęściej kończyły się kapitalnymi minięciami ze strony faworyta gospodarzy.

Wicelider rankingu ATP pierwszą szansę na przełamanie miał już w trzecim gemie, ale wówczas idealnie zagrany forhend pozwolił Raoniciowi odetchnąć z ulgą. Obraz gry nie ulegał zmianie. Murray zaskakiwał rywala returnami, a ten nie uniknął błędów. Tak było w siódmym gemie, kiedy tenisista z Dunblane uzyskał dwa break pointy. Kiedy przy drugim z nich Kanadyjczyk zjawił się przy siatce, Brytyjczyk posłał potężny forhend na jego rakietę, zmuszając do pomyłki. Strata serwisu kosztowała oznaczonego "szóstką" zawodnika seta, którego Murray zwieńczył przy pierwszej okazji w 10. gemie.

Obraz gry nie uległ zmianie także w drugiej odsłonie. Niewiele brakowało, a Raonić straciłby serwis już w gemie otwarcia, lecz jego rywal popełnił błąd z forhendu. Murray miał później swoje szanse także w siódmym i dziewiątym gemie, lecz Kanadyjczyk znów nie dał się zaskoczyć. Decydujący o losach seta tie break siódmy singlista globu rozpoczął od błędu przy siatce. W kolejnych wymianach Brytyjczyk rozruszał nieco przeciwnika, przez co błyskawicznie powiększył przewagę. O odrobieniu strat nie mogło być już mowy, a 29-letni tenisista gospodarzy wykorzystał przy własnym podaniu trzeciego setbola.

ZOBACZ WIDEO Soft tenis, czyli Polak też potrafi (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Trzecia odsłona była inna niż dwie wcześniejsze. Tym razem Raonić pewnie trzymał serwis, a w piątym gemie ruszył do ofensywy, której efektem były dwa break pointy (jedyne w meczu). W tak ważnym momencie Kanadyjczyk najpierw zepsuł return, zaś następnie przegrał wymianę, pakując piłkę w siatkę. Przełamań nie było, zatem potrzebny był kolejny tie break. Kolejny, w którym Murray z łatwością rozmontował rywala. Piękne minięcie szybko dało mu przewagę mini breaka i pobudziło do jeszcze lepszej gry. Panowie zamienili się stronami przy stanie 5-1 dla wicelidera światowego rankingu. Pojedynek zwieńczył wymuszony błąd z bekhendu Raonicia.

Statystyki meczu Milosa Raonicia z Andym Murrayem
Statystyki meczu Milosa Raonicia z Andym Murrayem

Po zwycięstwie w US Open 2012 i Wimbledonie 2013 Murray sięgnął po trzecie mistrzostwo w Wielkim Szlemie i poprawił bilans wielkoszlemowych finałów na 3-8. W 2016 roku bez powodzenia bił się o tytuł z Novakiem Djokoviciem w Australian Open i Rolandzie Garrosie. W niedzielę po raz drugi wygrał Wimbledon, zdobywając tym samym 38. trofeum w głównym cyklu (bilans finałów 38-20). Dzięki temu zwycięstwu Brytyjczyk przekroczy 10000 punktów i umocni na drugim miejscu w rankingu ATP. O wyprzedzeniu Djokovicia nie może być jednak mowy przynajmniej do zakończenia US Open.

Raonić nie został pierwszym w historii Kanadyjczykiem, który wygrał turniej wielkoszlemowy. Podzielił los swojej rodaczki Eugenie Bouchard, która w 2014 roku została na wimbledońskich trawnikach rozgromiona przez Petrę Kvitovą. 25-latek mieszkający w Monte Carlo poprawił życiowy wynik w Londynie, ale nie przyniesie mu to zmiany pozycji w światowym rankingu. W poniedziałek w dalszym ciągu będzie siódmą rakietą globu, choć z bilansem finałów w głównym cyklu 8-11.

The Championships, Wimbledon (Wielka Brytania)
Wielki Szlem, kort trawiasty, pula nagród w singlu mężczyzn 10,856 mln funtów
niedziela, 10 lipca

finał gry pojedynczej:

Andy Murray (Wielka Brytania, 2) - Milos Raonić (Kanada, 6) 6:4, 7:6(3), 7:6(2)

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Komentarze (48)
avatar
kaman
11.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
3
Odpowiedz
Dawno się tak nie nudziłem na finale wielkoszlemowym jak wczoraj, w pewnej chwili nawet zatęskniłem za Djokovicem. Raonic poniżej oczekiwań, Murray po prostu zrobił co do niego należało, bo co Czytaj całość
avatar
Eleonor_
11.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gratulacje Andy...chapeau bas:) 
avatar
Fabby
10.07.2016
Zgłoś do moderacji
7
3
Odpowiedz
No cóż, nikt, kto mnie zna, nie będzie zaskoczony, gdy napiszę, że dzisiaj świętuję :) Czekałam na tę chwilę od 07.07.2013 i chociaż nie do końca tak ją sobie wyobrażałam, to w dalszym ciągu dz Czytaj całość
Direk
10.07.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bardzo lubię Andy-ego i tenis jaki gra, więc ta informacja jest dla mnie i oczekiwana i radosna. Po wyniku widać że jak na mistrza przystało zachował więcej zimnej krwi w końcówkach i wygrywał Czytaj całość
avatar
Muzza
10.07.2016
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
W końcu mogę napisać coś więcej o meczu. Murray zagrał idealny taktycznie mecz. Świetnie serwował, w najważniejszych momentach nawet jego pięta achillesa czyli drugi serwis nie zawodził. Jak zw Czytaj całość