Początek obecnego sezonu nie układał się po myśli Alicji Rosolskiej, która jeszcze przed połową lipca miała na swoim koncie zaledwie cztery zwycięstwa, w tym jedno po wycofaniu się rywalek. Zawsze uśmiechnięta Polka nie zamierzała się poddawać i z optymizmem jeździła na kolejne turnieje, wierząc, że zdoła wrócić na właściwe tory. W końcu przyszedł długo oczekiwany przełom, gdy nasza reprezentantka stworzyła parę z Andreeą Mitu.
Rumunka i Polka najpierw awansowały do ćwierćfinału w Bukareszcie - mogły zajść dalej, bowiem zmarnowały cztery meczbole, a w sobotę zameldowały się w finale gry podwójnej w Bastad. Ostatni raz Rosolska prezentowała się na tym etapie w głównym cyklu ponad rok temu.
Nasza reprezentantka i jej partnerka spotkały się w sobotę z Karoliną Stuchlą i Lenką Kuncikovą. Rosolska i Mitu nie miały żadnych kłopotów z pokonaniem Czeszek i po 51 minutach spędzonych na korcie triumfowały 6:2, 6:2. O tytuł powalczą z Lidzią Marozawą i Lesley Kerkhove.
Rosolska awansowała do swojego 15. finału gry podwójnej głównego cyklu w karierze. Dotychczas udało jej się zdobyć cztery takie tytuły, ostatni w ubiegłym sezonie w parze z Gabrielą Dabrowski na kortach w Monterrey.
Ericsson Open, Bastad (Szwecja)
WTA International, kort ziemny, pula nagród 250 tys. dolarów
sobota, 23 czerwca
półfinał gry podwójnej:
Alicja Rosolska (Polska) / Andreea Mitu (Rumunia) - Karolina Stuchla (Czechy) / Lenka Kuncikova (Czechy) 6:2, 6:2
ZOBACZ WIDEO Rozbudzone nadzieje paraolimpijczyków przed igrzyskami w Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
No ale fakt. Rosolska w finale WTA to sensacja wieksza niż cokolwiek.