Do rozwoju tenisowej kariery potrzeba nie tylko chęci do pracy i talentu, bardzo ważne (a wręcz najważniejsze) są pieniądze. Z każdym rokiem i każdą pozycją wyżej w rankingach, koszty rosną. Historie o tym jak rodziny sprzedawały cały swój majątek, by spełnić marzenie swojego dziecka, przeszły już do porządku dziennego.
Mało kto ma możliwość, aby tak przyziemne problemy, jak to, czy będzie za co zapłacić za hotel, czy jedzenie, odrzucić na bok i skupić się na treningu. Takie szczęście spotkało Jessicę Pegulę, jedną z trzech córek filantropa Terrence'a Peguli.
Właściciel klubów NFL i NHL z Buffalo nigdy nie żałował pieniędzy na zachcianki swoich pociech. Od siódmego roku życia Pegula trenowała w najbardziej prestiżowych szkółkach tenisowych, jednak trudno patrzeć na nią tylko przez pryzmat pieniądza. Do idealnych warunków Jessica dołożyła kawał własnych ambicji i ciężkiej pracy, a to dało szybkie efekty, bez potrzeby kupowania dzikich kart do większych turniejów.
Już jako 14-latka była jedną z tych amerykańskich juniorek, o którą walczą wszystkie najlepsze uczelnie w całym kraju, jednak zdecydowała się skupić na karierze profesjonalnej. Pod okiem Michaela Joyce'a (wieloletniego trenera Marii Szarapowej) Pegula krok po kroku przesuwała się w rankingach, a kilka miesięcy po skończeniu 19. roku życia była już 123. rakietą świata.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Majewski: I na starość można dobrze wystartować (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Dalszy rozwój zahamowała kontuzja prawego kolana. Wykluczyła Amerykankę z gry na ponad rok i znów trzeba było wrócić do mozolnego gromadzenia punktów. O ile wcześniej po porażkach Pegulę najczęściej można było spotkać płaczącą gdzieś w kącie w szatni, o tyle po powrocie, jak sama przyznała, niepowodzenia zaczęła znosić zdecydowanie lepiej.
Największą bronią w repertuarze 22-latki wydaje się być zagrywany z krótkiego zamachu forhend, choć bekhend wcale nie odstaje od niego poziomem. Naturalnym w grze Amerykanki jest to, że stara się za wszelką cenę utrzymać w rejonie linii końcowej, by w odpowiednim momencie przejść do kontrataku.
Triumf w New Haven pokazał, że długo wyczekiwany powrót najlepszej dyspozycji Agnieszki Radwańskiej jest coraz bliżej. Cztery dwusetowe zwycięstwa i 19. tytuł powędrował na konto krakowianki. Przed nią najtrudniejsze zadanie: przełożyć dobry wynik tuż przed turniejem wielkoszlemowym na zawody docelowe, a to właśnie w Nowym Jorku Polka jeszcze nigdy nie zagrała w ćwierćfinale.
US Open, Nowy Jork (USA)
Wielki Szlem, kort twardy, pula nagród w singlu kobiet 18,162 mln dolarów
wtorek, 30 sierpnia
I runda:
Louis Armstrong Stadium, czwarty mecz od godz. 17:00 czasu polskiego
Agnieszka Radwańska (Polska, 4) | bilans: 0-0 | Jessica Pegula (USA, Q) |
---|---|---|
4 | ranking | 138 |
27 | wiek | 22 |
173/56 | wzrost (cm)/waga (kg) | 170/70 |
praworęczna, oburęczny bekhend | gra | praworęczna, oburęczny bekhend |
Kraków | miejsce zamieszkania | Buffalo |
Tomasz Wiktorowski | trener | Michael Joyce |
sezon 2016 | ||
36-13 (36-13) | bilans roku (główny cykl) | 19-20 (3-1) |
tytuł w New Haven | najlepszy wynik | półfinał w Waszyngtonie |
5-5 | tie breaki | 4-4 |
130 | asy | 16 |
1 804 025 | zarobki ($) | 733 351 |
kariera | ||
2005 | początek | 2012 |
2 (2012) | najwyżej w rankingu | 123 (2013) |
538-232 | bilans zawodowy | 146-111 |
19/7 | tytuły/finałowe porażki (główny cykl) | 0/0 |
23 581 738 | zarobki ($) | 340 984 |