Długa droga Jerzego Janowicza do pierwszej wygranej w Szczecinie

PAP / Marcin Bielecki
PAP / Marcin Bielecki

Jerzy Janowicz nie był w najlepszej dyspozycji podczas wtorkowego meczu I rundy turnieju Pekao Szczecin Open. Zdołał jednak wywalczyć awans.

Jerzy Janowicz w ubiegłym tygodniu sięgnął po pierwszy od czterech lat tytuł w imprezie ATP Challenger Tour. Dopiero w poniedziałek wyruszył z Genui do Szczecina i było jasne, że może być zmęczony. Mimo to poradził sobie z Nikołozem Basilaszwilim w dwóch setach.

- Mecz był ciężki z tego względu, że naprawdę słabo się czułem. Nie mogłem się dobrze czuć, bo przynajmniej cały dzień spędziłem w podróży. Na miejsce dotarłem około godziny 22, potem fizjoterapia, jedzenie, więc w hotelu byłem po 24. Wiadomo, że po finale nie zasypia się od razu jak po teletubisiach, ale się spakowałem i o 5 był wylot z przesiadką. Podróż była ciężka - jeszcze musiałem przejechać 600 kilometrów, bo pojechałem ze względu na sprawy osobiste przez Łódź. Nie miałem więc możliwości potrenowania na miejscu. Dwa razy przed meczem byłem u fizjoterapeuty, żeby mnie jakoś postawił na nogi. Mimo słabego samopoczucia grałem całkiem przyzwoicie. Ten pojedynek był dla mnie bardzo ważny, bo wiedziałem, że jeśli wygram, to od czwartku będzie już łatwiej - wyjaśnił Jerzy Janowicz.

W trakcie spotkania Polak prosił o pomoc medyczną. - Noga nie jest kontuzjowana. Za mną pięć ciężkich pojedynków w trudnych warunkach, bo w Genui było ponad 30 stopni. To bardziej zmęczenie, przeciążenie, a nie coś poważniejszego, mam nadzieję - powiedział.

Pierwsze zwycięstwo od tak dawna na pewno uskrzydli Janowicza. Szczególnie, że Polak powraca po dłuższej przerwie i odbudowuje ranking. - Wygrana w turnieju dodała mi na pewno dużo pewności siebie, tym bardziej, że w I rundzie byłem o krok od porażki. Przegrywałem 2:6, 3:5, zrobiłem sobie wydarzenie. Byłem gema od odpadnięcia, ale często tak się zdarza, że zawodnik będący blisko odpadnięcia, robi coś dużego później. Tak samo było ze mną w Paryżu z Murrayem, broniłem piłki meczowej, a później doszedłem do finału - zakończył najlepszy polski singlista.

W środę Janowicz odpoczywa, a w czwartek zagra ze Stefano Napolitano.

Dominika Pawlik ze Szczecina 

ZOBACZ WIDEO: Magnus Zetterstroem: Jestem rozdarty, połowa mnie chce zostać przy żużlu (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (5)
avatar
Sharapov
14.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
kurde teraz tylko o Jurasie piszecie bo w tenisie posucha po zakończeniu Ju Es Ołpen to chyba do jesieni teraz będzie tu rządził Janowicz. Z tej okazji powołam Instytut Marii Szarapowej szybcie Czytaj całość
avatar
Henryk
14.09.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Jerzyk trzymaj się mocno rakiety i by kondycja Tobie doopisała bo o umiejętności jestem spokojny, brawo Nasz Orle !!!.