W porównaniu z dwoma poprzednimi sezonami przyszłoroczny plan startów Rafaela Nadala uległ zmianie. Nowy sezon Hiszpan zainauguruje nie w Ad-Dausze, gdzie występował od lat, lecz w Brisbane. Z kolei w lutym nie wybierze się do Ameryki Południowej na turnieje w Rio de Janeiro i Buenos Aires, ale wystąpi w imprezach na kortach twardych w Rotterdamie oraz Acapulco.
- W lutym w Ameryce Południowej są ekstremalnie trudne warunki - tłumaczył Nadal. - Ja chcę się cieszyć grą w tenisa, a w Ameryce Południowej to jest dla mnie niemożliwe, bo po 10 minutach wysiłku jestem cały spocony. Uważam, że gra w takich warunkach nie jest dobra dla organizmu.
Nim Hiszpan rozpocznie sezon 2017, musi dokończyć tegoroczne rozgrywki, w których znów miał problemy ze zdrowiem. Z powodu kontuzji nadgarstka nie grał od końcówki maja do połowy sierpnia.
- Leczenie kontuzji w trakcie sezonu jest o wiele trudniejsze niż po zakończeniu. Kiedy doznajesz urazu na koniec sezonu, masz czas, aby się wyleczyć i nowe rozgrywki zaczynasz od zera, jak wszyscy - wyjaśniał.
ZOBACZ WIDEO: Selekcjoner pod wrażeniem gry Milika. "Przyszłość przed nim!"
- Ale, pomimo kontuzji, i tak jestem zadowolony. Wprawdzie wciąż muszę poprawić kilka elementów w swojej grze, aby wrócić na swój najwyższy poziom, ale mam za sobą świetne igrzyska olimpijskie i udany US Open - dodał.
Nadal obecnie przebywa w Pekinie, gdzie będzie rywalizował w turnieju rangi ATP World Tour 500 China Open. Pierwszy mecz Hiszpan rozegra we wtorek, nie wcześniej niż o 8:30 czasu polskiego, a jego rywalem będzie Paolo Lorenzi.