ATP Paryż: idzie jak po swoje! Andy Murray o jedno zwycięstwo od pierwszego miejsca w rankingu

PAP/EPA / IAN LANGSDON
PAP/EPA / IAN LANGSDON

Andy Murray w dwóch setach pokonał Tomasa Berdycha w ćwierćfinale rozgrywanego na kortach twardych w hali turnieju ATP World Tour Masters 1000 w Paryżu. Oznacza to, że Szkot potrzebuje już tylko jednej wygranej, by zostać liderem rankingu.

Zarówno dla Andy'ego Murraya, jak i Tomasa Berdycha był to mecz o wszystko. W przypadku porażki Szkot tracił szansę, by po turnieju w Paryżu objąć prowadzenie w rankingu ATP, natomiast Czech wykluczał się z walki o awans do kończących sezon Finałów ATP World Tour.

Od początku piątkowego ćwierćfinału obaj znakomicie spisywali się przy własnych podaniach. Gemy pewnie padały łupem serwujących, aż w końcu o wszystkim musiała decydować rozgrywka tie breakowa, która wynagrodziła brak emocji we wcześniejszej fazie meczu.

Gdy po serii wspaniałych returnów i zagrań wygrywających z linii końcowej, Berdych objął prowadzenie 6-1, wydawało się, że łatwo zwycięży w tie breaku. Lecz Murray ruszył w pogoń, obronił pięć setboli i wyrównał na 6-6, po czym wyszedł na 7-6, ale zmarnował swoją okazję. Czech tymczasem miał następne szanse, ale nie wykorzystał dwóch kolejnych piłek setowych (przy 8-7 i 9-8).

Po zmarnowaniu siedmiu piłek setowych reprezentant naszych południowych sąsiadów nie wytrzymał napięcia i przy stanie 9-9 popełnił podwójny błąd serwisowy. Po chwili Murray posłał kończący forhend i mógł się cieszyć z wygrania partii otwarcia.

ZOBACZ WIDEO Legia - Real. Arkadiusz Malarz: Ronaldo będzie musiał sobie poradzić w innych meczach

Drugą odsłonę Murray błyskawicznie ustawił pod siebie, już w premierowym gemie przełamując Berdycha. Szkot miał przewagę seta oraz breaka i musiał jedynie dbać o to, aby nie stracić własnego podania. I tak też robił, tyle że do dziesiątego gema. Wówczas, serwując po zwycięstwo, dał się zaskoczyć atakującemu z furią rywalowi i oddał podanie.

Berdych wrócił do gry, ale nie na długo. W 11. gemie po serii pomyłek, w tym wyrzuconym smeczu i podwójnym błędzie serwisowym, Czech znów został przełamany. Murray dostał drugą szansę na zakończenie meczu i tym razem dokończyła dzieła, choć potrzebował do tego czterech meczboli.

Pojedynek trwał dwie godziny. W tym czasie obaj zaserwowali po sześć asów. Murray uzyskał dwa przełamania, posłał 20 zagrań wygrywających i popełnił 26 niewymuszonych błędów. Berdychowi natomiast zapisano jednego breaka, 26 winnerów i 35 pomyłek własnych.

Przegrywając, Berdych stracił szansę na awans do Finałów ATP World Tour. Czech wystąpił w sześciu ostatnich edycjach kończącego sezon Masters.

Z kolei Murray, który podwyższył na 10-6 podwyższył bilans bezpośrednich konfrontacji z Berdychem, wygrał 18. mecz z rzędu, ale - co najważniejsze - jest tylko o jedną wygraną od zdetronizowania Novaka Djokovicia na pozycji lidera rankingu ATP. Brytyjczyk zostanie najlepszym singlistą świata, jeśli w sobotnim półfinale paryskich zmagań pokona Milosa Raonicia.

Kanadyjczyk, turniejowa "czwórka", na zakończenie piątkowej serii gier wygrał 6:2, 7:6(4) z Jo-Wilfriedem Tsongą i tym samym pozbawił Francuza szans na awans do Finałów ATP World Tour.

BNP Paribas Masters, Paryż (Francja)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy w hali, pula nagród 3,749 mln euro
piątek, 4 listopada

ćwierćfinał gry pojedynczej:

Andy Murray (Wielka Brytania, 2) - Tomas Berdych (Czechy, 7) 7:6(9), 7:5
Milos Raonić (Kanada, 4) - Jo-Wilfried Tsonga (Francja, 11) 6:2, 7:6(4)

Komentarze (6)
avatar
Pao
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Berdycha od zawsze lubię, wczoraj grał momentami genialnie, ale to co zrobił w końcówkach obydwóch setów... komedia po prostu, oddał ten mecz Andy'emu i jak się dziś okazało (Raonic out) finały Czytaj całość
grolo
5.11.2016
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Autor zapędził się z tytułem : "Andy idzie jak po swoje!". W dalszej treści wiele faktów temu zaprzecza : mecz był wygrany dużym wysiłkiem, wynik wahał się i był na styku.
Murray musiał goni
Czytaj całość
avatar
Muzza
4.11.2016
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Brawa Andy. Oby tak dalej. Berdycha mi szkoda jak zawsze, bo to chyba najbardziej marnujący się zawodnik. Ten taj to była taka kwintesencja Tomasza. Andy ma wszystko w swoich rękach. Mam nadzie Czytaj całość
avatar
loczek1238
4.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak blisko :DD 
avatar
Henryk Brodnicki
4.11.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Andy, zrobisz to!