Andy Murray: Narodziny dziecka nie wpłynęły bezpośrednio na moją grę w tenisa

PAP/EPA / ANDY RAIN
PAP/EPA / ANDY RAIN

Andy Murray od wygranego spotkania rozpoczął Finały ATP World Tour w Londynie. Szkot przyznał na konferencji prasowe, że narodziny dziecka nie odbiły się negatywnie na jego tenisie. Wręcz przeciwnie, zdecydowanie lepiej radzi sobie z emocjami.

7 listopada 2016 roku Andy Murray został 26. liderem rankingu ATP. Szkot zdetronizował wówczas panującego przez 223 kolejne tygodnie Novaka Djokovicia. 29-latek przyznał, że ich batalie zaczynają i kończą się na korcie.

- Znamy się od bardzo długiego czasu - przyznał Murray. - Przyzwyczailiśmy się do gratulowania sobie nawzajem przez ostatnie lata. Jest to dla nas normalne i naturalne. Wpadamy na siebie w każdym tygodniu. Rozmawiamy wówczas o naszych rodzinach i podobnych sprawach. Nie skupiamy się na meczach czy wynikach.

W lutym tego roku przyszła na świat córeczka Kim Sears i Andy'ego Murraya. Dzięki powiększeniu się rodziny Szkot zdecydowanie lepiej radzi sobie z emocjami.

- Narodziny dziecka nie wpłynęły bezpośrednio na moją grę w tenisa. Cały czas muszę ciężko trenować i doskonalić swoją grę zarówno na korcie, jak i na siłowni. Zdecydowanie lepiej radzę sobie jednak z emocjami po wygranych i przegranych spotkaniach, ponieważ czeka na mnie coś ważniejszego. Nie wpadam w ogromną euforię po zwycięstwach, ani nie smucę zbyt mocno po porażkach, co miało miejsce w przeszłości - dodał.

Murray od wygranego meczu z Marinem Ciliciem rozpoczął Finały ATP World Tour w Londynie. Szkota czekają jeszcze pojedynki grupowe ze Stanem Wawrinką i Keiem Nishikorim.

ZOBACZ WIDEO Runmageddon. Maniacy ekstremalnego biegania (reportaż) (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)