Martin Klizan kontra krajowy związek. "Gdyby nie ja, Słowacja grałaby w szóstej grupie neandertalskiej!"

PAP/EPA / IAN LANGSDON
PAP/EPA / IAN LANGSDON

We wrześniu Martin Klizan nie zagrał w wyjazdowym meczu Pucharu Davisa z Australią. Słowak został ukarany przez krajowy związek, któremu nie szczędzi krytycznych uwag.

W tym artykule dowiesz się o:

- Klizan wystąpił "tylko" w 14 czy 15 meczach Pucharu Davisa. Powinniście być szczęśliwi, że mnie macie. W przeciwnym razie Słowacja grałaby w szóstej grupie neandertalskiej - napisał Martin Klizan na Facebooku, krytykując warunki panujące w Słowackim Związku Tenisowym (STZ).

We wrześniu Klizan odmówił występu w wyjazdowym meczu z Australią (baraż o Grupę Światową), tłumacząc się kontuzją. Jednak tuż po Pucharze Davisa zagrał w turnieju ATP w Metz. Poniósł porażkę w ciągu 40 minut z Julienem Benneteau, a STZ nałożył na niego karę w wysokości 20 tys. euro. Podobną karę (od 10 do 20 tys.) Klizan mógłby otrzymać, gdyby w ostatniej chwili zrezygnował ze startu we Francji, na co zwrócił uwagę Vladimir Platenik, pracujący w klubie TC Empire Trnava. - Gdyby wszystko było tak jak być powinno, tenisista nie miałby powodu bojkotować czegokolwiek - zwrócił uwagę Platenik.

W lipcu Klizan nie wystąpił również w meczu z Węgrami, ale Słowacja poradziła sobie bez jego pomocy. - Pamiętasz, aby bez ciebie nasza drużyna grała w 6. grupie neandertalskiej? To muszę ci powiedzieć, że tak nie było. Nawet z twoim udziałem nie awansowaliśmy do Grupy Światowej, a bez ciebie w 2016 roku nie spadliśmy z Grupy I Strefy Euroafrykańskiej - powiedział Latislav Simon, były trener Klizana.

- Nie chcę komentować wypowiedzi Klizana, ale on taką postawą szkodzi całej drużynie w Pucharze Davisa, a także reputacji STZ, prezesowi Tiborowi Macko i mistrzowi olimpijskiemu Milisowi Mecirowi, który cieszy się ogromnym szacunkiem klubów tenisowych i społeczeństwa - powiedział sekretarz generalny związku Igor Moska w rozmowie opublikowanej na oficjalnej stronie internetowej STZ. Odnosząc się do jego słów Klizan stwierdził, że "nigdy nie odważyłby się na takie świństwo, by obrażać kolegów z drużyny Pucharu Davisa, z którymi ma dobry kontakt".

ZOBACZ WIDEO Marcin Kolusz: Cieszę się z zaangażowania chłopaków

- Dlaczego młodzież nie chce trenować w NTC [Narodowym Centrum Tenisowym] i wybiera klub Empire Trnava? Dlaczego od 11 lat trzymacie tutaj pana [Ladislava] Olasza, trenera od przygotowania kondycyjnego, bez żadnych dodatkowych szkoleń, bez otwierania się na nowe formy treningu fizycznego? Jak to się dzieje, że przez takie niedbałe podejście niszczy się niezliczone talenty w męskim i kobiecym tenisie? Dlaczego nie ma w NTC normalnej formy regeneracji, skoro mają tam przebywać tylko najlepsi z najlepszych? Czemu ma służyć to, że gdy tylko zegar wybije godz. 17:00, w NTC nie spotkasz żadnego trenera tenisa? - zadawał pytania Klizan.

STZ zastanawia się, czy Klizan powinien dalej reprezentować Słowację w Pucharze Davisa. Wielu jego słowa oburzają, ale są też tacy, którzy zgadzają się, że STZ i NTC nie funkcjonują idealnie. - Myślę, że NTC nie posiada dobrej bazy. Od dawna nie rozumiem, dlatego nie ma większego przedziału wiekowego utalentowanych zawodników. NTC nie potrzebuje budynków w innych miastach, tylko poświęcenia większej uwagi na przygotowanie, a tym samym lepszą organizację pracy trenerów - powiedziała w rozmowie z tenisovysvet.sk Karin Cilekova-Habsudova.

- W NTC powinni być młodsi zawodnicy, 19-letnie dziewczyny i 20-letni chłopcy. Wtedy mogliby uzyskać niezależność finansową i stanąć na własnych nogach - dodała była 10. rakieta globu, która w Pucharze Federacji reprezentowała Słowację w 21 meczach (bilans gier 26-14). A Kamil Capkovic, były tenisista, zaproponował utworzenie rady trenerów, złożonej z Mariana Vajdy, Dominika Hrbatego, Vladimira Platenika i Karola Kucery, która współpracowałaby ze szkoleniowcami NTC. - Potrzebne jest stworzenie odpowiedniej koncepcji na każdy sezon albo co kwartał. Połączmy nasze głowy i zastanówmy się, co zrobić, aby słowacki tenis się rozwijał - powiedział Capković.

Również Filipowi Polaskowi, byłemu specjaliście od gry podwójnej, nie podoba się się system NTC dotyczący umów licencyjnych i wynagrodzeń za reprezentowanie Słowacji. - Od dawna powtarzam, że warunki nie są dobrze dostosowane do tenisistów, którzy otrzymują pewien procent pieniędzy, o ile trenują w NTC, a potem mają obowiązek grać w drużynie narodowej bez prawa do odszkodowania. Jako przykład podam deblowy mecz we Włoszech, w którym wystąpiłem z Michaelem Mertinakiem. Graliśmy pięć godzin i wygraliśmy 9:7 w piątym secie. Po odjęciu podatku dostaliśmy 650 euro. Przy takiej kwocie za mecz, 20 tys. euro spłacałbym przez 25 lat - stwierdził Polasek.

Do słów Klizana odniósł się także Jan Kroslak. - Wojna, w której nikt nie wygrywa, jest całkowicie niepotrzebna. Życzę Klizanowi powodzenia, takiej staromodnej kondycji od Olasza lub [Michala] Kovarcika, która uczyni z niego twardziela i pomoże mu awansować do Top 10 rankingu ATP. Potrzebujemy młodszego pokolenia, ciężko pracującego, a nie żyjącego w wirtualnym świecie sieci społecznościowych i gier wideo, ponieważ to degeneruje ich osobowość - powiedział 42-letni Kroslak, który w rankingu ATP najwyżej dotarł na 53. miejsce.

Według Filipa Polaska nawet z Klizanem Słowacja miałaby niewielkie szanse na pokonanie Australii. - Puchar Davisa to ogromne obciążenia dla tenisistów. Ludzie mówią, że to tylko tydzień, ale później zawodnik może wypaść katastrofalnie w ośmiu na 10 turniejów - powiedział Polasek dla portalu tenisovysvet.sk.

Do czego doprowadził ten konflikt? Klizan nazwał Karola Kucerę szczurem. - Pokazałeś, kim naprawdę jesteś, gdy knułeś intrygi i oczerniałeś mnie przed każdym z członków drużyny Pucharu Davisa, przed przyjaciółmi i ludźmi ze związku. Przychodzi mi na myśl jedno słowo, aby to określić: szczur - napisał Klizan. - Gdy poprosiłeś mnie, abym cię trenował, byłem dobry. Doprowadziłem cię do 25. miejsca w rankingu ATP. Teraz jestem szczurem, ponieważ ci nie schlebiam - odpowiedział Kucera, finalista Pucharu Davisa z 2005 roku.

Kucera zwrócił Klizanowi uwagę, że czołowy sportowiec świata najpierw powinien szukać krytyki w sobie.- Bez niego utrzymaliśmy się w Grupie I Strefy Euroafrykańskiej. Bez ludzi, których teraz obraża, nie byłby tam, gdzie teraz jest. Punktem kulminacyjnym jego arogancji jest to, że nie liczy się ze swoimi kolegami z drużyny - powiedział Kucera, były szósty tenisista globu, półfinalista Australian Open 1998 i ćwierćfinalista US Open 1998. Klizan najwyżej dotarł na 24. miejsca, a w wielkoszlemowych imprezach tylko raz udało mu się dojść do IV rundy, w Nowym Jorku w 2012 roku.

Komentarze (1)
avatar
LoveDelpo
20.12.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Liczymy na kolejną karę dla Martina, i czekamy, aż zmieni reprezentacje na Polskę. :p
A tak bez nieśmiesznych żarcików. To fakt. Tam w tym związku to jest jeszcze gorzej niż u nas, owszem da s
Czytaj całość