Szwedzka para od roku występuje razem na zawodowych kortach. Zaczęła od challengerów, ale dzięki dobrej grze szybko zdobyła wystarczającą liczbę punktów, aby kwalifikować się do najważniejszych imprez sezonu. W czwartek Johan Brunström i Andreas Siljeström przez dwie godziny i 11 minut stawiali opór polsko-brazylijskiemu deblowi.
W partii otwarcia szybko stracił serwis Siljeström, ale Szwedzi wyrównali na po 3, gdyż przełamali podanie Kubota. Lubinianin, który w 2014 roku wygrał Australian Open razem z Robertem Lindstedtem, i jego brazylijski partner zmarnowali sporo break pointów i dopiero w 12. gemie udało im się wykorzystać setbola przy podaniu Brunströma.
Druga odsłona była bardzo wyrównana. Tym razem Skandynawowie postawili Łukaszowi Kubotowi i Marcelo Melo trudne warunki i ani razu nie musieli bronić się przed stratą serwisu. Losy seta rozstrzygnęły się w siódmym gemie, kiedy były numer jeden rankingu deblowego popełnił w nieodpowiednim momencie podwójny błąd.
Melo miał zresztą w czwartek sporo problemów przy własnym serwisie. Kiedy faworytom udało się zdobyć przełamanie na 3:1 w decydującej partii, to właśnie Brazylijczyk ponownie przegrał podanie, popełniając w ostatnim punkcie podwójny błąd. Szwedzi postraszyli go jeszcze w dziewiątym gemie, lecz tym razem nie dał się zaskoczyć. Po zmianie stron Kubot i Melo wypracowali trzy meczbole przy serwisie Siljeströma. Przy drugiej okazji Brazylijczyk posłał bardzo dobry return, a Polak skończył spotkanie pewnym wolejem.
Rozstawieni z numerem siódmym Kubot i Melo o miejsce w III rundzie gry podwójnej wielkoszlemowego Australian Open 2017 powalczą z Amerykaninem Nicholasem Monroe'em i Nowozelandczykiem Artemem Sitakiem.
Australian Open, Melbourne (Australia)
Wielki Szlem, kort twardy (Plexicushion), pula nagród w deblu mężczyzn 3 mln dolarów
czwartek, 19 stycznia
I runda gry podwójnej:
Łukasz Kubot (Polska, 7) / Marcelo Melo (Brazylia, 7) - Johan Brunström (Szwecja) / Andreas Siljeström (Szwecja) 7:5, 4:6, 6:4
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: to, co przeżyłam, było dla mnie dramatem