Jo-Wilfried Tsonga: Wawrinka mnie zdenerwował, ale gdy mecz się skończy, trzeba sobie podać ręce

PAP/EPA / MADE NAGI
PAP/EPA / MADE NAGI

Jo-Wilfried Tsonga przegrał 6:7(2), 4:6, 3:6 ze Stanem Wawrinką w ćwierćfinale Australian Open 2017. Po zakończeniu pierwszego seta między tenisistami doszło do małej scysji.

Siedząc na krzesełkach i oczekując na rozpoczęcie drugiego seta, obaj tenisiści odbyli wymianę zdań. Jeden zarzucał drugiemu, iż ten "na niego się gapi" oraz "mówi coś w jego kierunku". Na koniec Stan Wawrinka kazał swojemu rywalowi "wyluzować", bo "to tylko mecz tenisowy".

Jo-Wilfried Tsonga szczegóły całego zajścia wyjawił w rozmowie z dziennikiem "L'Equipe".

- W czasie gry zawsze jestem zdenerwowany i mówię do siebie pod nosem - wyjaśniał Francuz. - On w pewnym momencie zapytał mnie: "co ty mówisz". Ja mu odpowiedziałem i nasza dyskusja się rozkręciła. To trochę banalne. Nie powinienem się tak zachować, ale byłem zdenerwowany tą sytuacją. W trakcie gry jesteśmy w ogniu walki, chcemy się dobrze zaprezentować. Ale gdy mecz się skończy, trzeba sobie podać ręce.

Zapytany o przyczyny porażki, Francuz odpowiedział: - W tej chwili trudno mi coś powiedzieć. Muszę ten mecz przeanalizować na spokojnie. Ale na pewno nie zagrałem wystarczająco dobrze, zwłaszcza w najważniejszych momentach. Mój forhend nie funkcjonował poprawnie oraz nie potrafiłem przystosować się do warunków na korcie. Jestem rozczarowany, bo to miał być wielki mecz.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat

Komentarze (1)
avatar
Harry Brodnicky
24.01.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tsonga nerwowy, bo "w ciąży", Wawrinka nerwowy, bo rodzinę porzucił. Ale może też i obawiał się jakiejś hiobowej (albo poprawniej - kyrgiosowej) wieści? Wyczulony jest na mamrotanie biedaczek. Czytaj całość