Na czwartkowej konferencji prasowej przed weekendową konfrontacją Novak Djoković wyjawił, że decyzję o tym, że wystąpi w drużynie narodowej w meczu z Rosją, podjął tuż po odpadnięciu z Australian Open 2017.
- Zawsze staram się podejmować jak najlepsze decyzje dla swojej kariery. Teraz też tak było. Tym bardziej, że nie mamy wielu okazji, by reprezentować swój kraj - wyjaśniał wicelider rankingu ATP.
Dla Djokovicia to powrót do reprezentacji po 12 miesiącach. W lutym 2016 roku pomógł Serbii pokonać 3:2 Kazachstan. - To dla mnie powrót do domu, do przyjaciół. Podejmując tę decyzję, miałem to na uwadze - mówił.
Serbia z Rosją zmierzy się w mieście Nis. Choć kadrę gospodarzy tworzą także Viktor Troicki, Dusan Lajović i Nenad Zimonjić, który będzie pełnił funkcję grającego kapitana, oczy wszystkich zwrócone są na Djokovicia. - Odkąd tu przyjechaliśmy, czuję, że panuje tutaj niezwykła tenisowa gorączka. Fani są wspaniali. Mam nadzieję, że damy im powody do radości - powiedział 29-latek z Belgradu.
ZOBACZ WIDEO Maja Włoszczowska: wrzeszczałam z bólu wniebogłosy, wiedziałam, że to koniec
Pierwszy mecz Djoković rozegra w piątek. Zmierzy się z Daniłem Miedwiediewem, z którym trenował w zeszłym tygodniu w Monte Carlo. Prócz 20-latka z Moskwy, w drużynie Rosji znaleźli się też Karen Chaczanow, Andriej Kuzniecow i Konstantin Krawczuk.
- Rosjanie mają utalentowany i zmotywowany zespół. Ich kadrę tworzą młodzi tenisiści, ale już notowani w czołowej "100" rankingu. Na pewno to nie będzie łatwy mecz - ocenił Djoković.
POWODZENIA