Środowemu spotkaniu w ramach I rundy turnieju WTA w Stuttgarcie pomiędzy Marią Szarapową a Robertą Vinci towarzyszyły spore emocje. Licznie zgromadzeni dziennikarze, wypełniony po brzegi kort centralny i przede wszystkim dziesiątki nasuwających się pytań: Jak wielka gwiazda poradzi sobie po powrocie z dyskwalifikacji? Czwartkowy mecz z Jekateriną Makarową był już zdecydowanie spokojniejszy, o czym wspomniała na konferencji prasowej sama Rosjanka.
- Po pierwszym meczu trudno mi było ocenić poziom mojej gry, ponieważ większe znaczenie miał aspekt emocjonalny i powrót po długim czasie - powiedziała Szarapowa. - Czułam, że w drugim spotkaniu byłam już spokojniejsza, rozgrywałam więcej dłuższych wymian. Dzięki temu miałam okazję ślizgać się na mączce i popracować nad poruszaniem się po korcie. Gdy się nie rywalizuje przez dłuższy czas, później trzeba nadrobić pewne rzeczy.
- Nie ma nic lepszego niż branie udziału w turnieju. Jestem bardzo podekscytowana. Lubię tę adrenalinę, oczekiwanie na kolejne występy i rywalizację z różnymi tenisistkami, prezentującymi zupełnie odmienne style. Gdy jestem w szatni i przygotowuję się do meczu, słucham muzyki i czytam książkę. W międzyczasie wizualizuję sobie nadchodzące spotkanie. Uwielbiam to uczucie. Mimo 15-miesięcznej przerwy całkowicie się wyłączam i zapominam o wszelkich odczuciach - dodała.
Rosjanka, trzykrotna zwyciężczyni turnieju w Stuttgarcie, zmierzy się w piątek z Anett Kontaveit, pogromczynią Garbine Muguruzy. Wagą tego spotkania będzie awans do półfinału.
ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok