Carlos Moya, triumfator Rolanda Garrosa 1998 i były lider światowych list, współpracuje z Rafaelem Nadalem od grudnia ubiegłego roku. 40-letni Hiszpan stara się wprowadzić kilka zmian w sesje treningowe swojego podopiecznego. Czasami ma z tym sporo kłopotów.
- Staramy się ukrócić treningi - powiedział Moya dla The Sunday Telegraph. - Czasami nie potrafię go przekonać, ponieważ lubi ćwiczyć i jest przyzwyczajony do długich sesji treningowych. Ja wolę jednak krótsze z większą intensywnością i mocno sprecyzowane.
- Gdy ma się 16, 17 czy 18 lat i dopiero przechodzi przez kolejne etapy, wszystko wygląda inaczej. Wówczas potrzebuje się godzin treningu. Teraz Rafa powinien być jednak zregenerowany i właśnie dlatego musimy uważać. Czasami ważniejsze jest to, co się robi poza kortem, niż na nim. Odpoczynek także jest częścią treningu. Trzeba wychwycić moment, gdy więcej lub mniej znaczy lepiej. Byłem w tej samej sytuacji i mam to doświadczenie.
Nadal ma w niedzielę okazję awansować do swojego 31. wielkoszlemowego ćwierćfinału w karierze i zmniejszyć nieco dystans do piątego w klasyfikacji Ery Open Ivana Lendla. W najbliższym czasie 30-latek może również zostać pierwszą osobą w Erze Open, a drugą w historii, która dziesięciokrotnie wygra którykolwiek z turniejów wielkoszlemowych. Margaret Smith Court 11-krotnie triumfowała w Australii.
- Rafael znacznie poprawił bekhend. Powiedziałem mu również na samym początku, że musimy mocno popracować nad jego serwisem. Toni [Nadal] i Francis Roig się ze mną zgadzają. Dodajemy nieco szybkości do drugiego podania, zmieniamy kierunki, aby serwis był mniej przewidywalny i zmuszał rywali do myślenia. Nie chcemy, aby przeciwnik zdominował punkt mocnym uderzeniem z forhendu - dodał.
Unicaja zmiażdżona w Madrycie, Real o krok od finału Ligi ACB!