Po wygranej z Denisem Shapovalovem "JJ" awansował do II rundy Wimbledonu. Jednak zamiast o triumfie Polaka, w przekazach medialnych dominowały informacje o zachowaniu Jerzego Janowicza na konferencji prasowej. Tam polski tenisista poprosił Artura Rolaka z "Tenisklubu" o opuszczenie sali. Dziennikarz nie zgodził się i z konferencji wyszedł Janowicz.
Tenisista udzielił wywiadu portalowi Interia.pl, w którym odniósł się do tej sytuacji. - Jeśli mam być szczery, to osoba, z którą miałem scysję, sprawiała mi bardzo wielki ból przez ostatnie cztery lata. Ja jestem osobą bardzo emocjonalnie podchodzącą do pewnych sytuacji. Może wyglądam na twardego skurczybyka, ale tak naprawdę mam swoje uczucia. Problem się zaczął trzy lata temu na Torwarze, gdy na konferencji prasowej w Pucharze Davisa ten dziennikarz zadał pytanie, które mnie zabolało - przyznał Janowicz.
Po przegranej w meczu Pucharu Davisa z Chorwacją Rolak zapytał, czy reprezentacja Polski jest za słaba na grę w grupie światowej. To wywołało złość Janowicza, który po zaciętym spotkaniu uległ Marinowi Ciliciowi. Od tego czasu trwa konflikt pomiędzy oboma panami.
- Dlatego to była zwyczajna prywatna prośba. Jeśli ktoś by skierował taką prośbę do mnie, to bym po prostu wyszedł i sprawa by była zamknięta. Ale on z uśmiechem powiedział mi, że nie ma zamiaru wyjść. Może jestem specyficzną osobą, bo nie interesuje mnie krytyka ze strony osób, których nie znam, nigdy na oczy nie widziałem i pewnie nie zobaczę. Ale jeśli w taki sposób - moim zdaniem nieuzasadniony - krytykuje mnie ktoś, kogo znam, kto obracał się w moim towarzystwie, siedział z nami przy obiedzie czy kolacji, to jest to bardzo bolesne - dodał Janowicz.
W II rundzie Wimbledonu Janowicz zmierzy się z Lucasem Pouille.
ZOBACZ WIDEO Ziobrowski: Słyszy się opinie, że siatkówka to gra dla "bab". A tu trzeba mieć charakter
"Byłem zmęczony po meczu, poziom adrenaliny jeszcze nie opadła, przepraszam kibiców, że was olałem, przepraszam dziennikar Czytaj całość