Andre Agassi dołączył do sztabu Novaka Djokovicia przed Rolandem Garrosem. Jednak po pierwszym tygodniu paryskiej imprezy wrócił do ojczyzny. Teraz Amerykanin pomaga Serbowi w Wimbledonie. I zostanie w Londynie, dopóki jego podopieczny nie zakończy swoich występów w turnieju.
- Pomagam dobremu człowiekowi, który w ostatnim czasie zanotował ogromny regres na każdej płaszczyźnie - wyjaśniał Agassi. - I skoro jestem w stanie to zrobić, robię to. To proste. Robię to bezinteresownie. Nie oczekuję niczego w zamian.
Dla Amerykanina to pierwsza tak poważna praca szkoleniowa. - Lubię rozmawiać o tenisie. Lubię też Novaka. Uważam, że mamy ze sobą dobre relacje i darzymy się zaufaniem. To jest ważne. Bo dzięki temu, że on czuje do mnie zaufanie, w czasie zajęć nie kwestionuje moich poleceń.
Na czas Wimbledonu do sztabu Djokovicia dołączył także jego były rywal z zawodowych kortów, Mario Ancić. - To świetna decyzja Novaka. Powiedziałem mu, że potrzebujemy kogoś, kto dobrze zna się na tenisie, jest inteligentny, potrafi analizować i pochodzi z tej samej części świata. Mario przekazuje mi wskazówki, dzięki którym mogę skuteczniej komunikować się z Novakiem. To przyjemność pracować z kimś takim.
Zapytany o cele, 47-latek z Las Vegas odpowiedział: - Chcemy zdobywać tytuły, ale mamy cele krótkoterminowe i długo.
ZOBACZ WIDEO Cudowne gole w La Paz! Lanus bliżej awansu do ćwierćfinału Copa Libertadores (WIDEO)