Agnieszka Radwańska rozpoczęła walkę o powrót do formy i zdrowia

PAP/EPA / NIC BOTHMA
PAP/EPA / NIC BOTHMA

Awans Agnieszki Radwańskiej do najlepszej szesnastki Wimbledonu był małym promykiem słońca przed drugą częścią sezonu. W niej Polka będzie broniła blisko 2500 punktów rankingowych. Ale nie one są najważniejsze. Priorytetem jest zdrowie.

W tym artykule dowiesz się o:

Z nim Radwańska miała problemy niemal przez trzy poprzednie miesiące. Najpierw uraz stopy zmusił ją do ograniczenia występów na mączce i rezygnacji z gry w s'Hertogenbosch, a później infekcja wirusowa sprawiła, że szybko pożegnała się z turniejem w Eastbourne. Koniec końców, do Wimbledonu przystąpiła praktycznie nieprzygotowana.

Mimo problemów zdrowotnych, w Londynie Radwańska zdołała jednak wlać w serca swoich kibiców nieco optymizmu. Awans do czwartej rundy nie jest co prawda wynikiem, którym krakowianka mogłaby się głośno chwalić, ale cenniejsza od rezultatów, była jej postawa.

- Zobaczyliśmy "starą" Agnieszkę. Z każdym meczem widać było, że jest mocniejsza - zwracał uwagę w rozmowie z WP SportoweFakty Wojciech Fibak. - Powraca jej naturalna wytrzymałość. Wcześniej była apatyczna. Teraz na korcie pokazuje werwę i fajerwerki - dodawał.

Te Radwańska pokazała zwłaszcza w meczach z Christiną McHale i Timeą Bacsinszky, gdy odwracała losy rywalizacji po przegranych pierwszych setach. Ze Swietłaną Kuzniecową, z którą poległa w IV rundzie, też nie grała źle, tylko brakło jej kondycji.

ZOBACZ WIDEO Justyna Żełobowska: Marzyłam o medalu w Rio, ale przede mną była długa droga

- Czułam się, jak gdybym do nóg miała przyczepione ciężarki, choć i tak było lepiej niż w pierwszym meczu (turnieju). Wtedy widziałam trzy piłki - mówiła. Przez dwa tygodnie poprzedzające zmagania w Londynie walczyła z wirusem. Niewiele jadła, straciła na wadze. Dlatego tegoroczny wynik jest dla niej cenniejszy, niż ten sam wywalczony rok temu.

Teraz, po wyjeździe z Londynu, Polka będzie miała czas na zadbanie o zdrowie. A przy tym i formę. Do Stanów Zjednoczonych, gdzie zagra następne mecze, pojedzie za dwa tygodnie. Tam rozpocznie obronę blisko 2500 rankingowych punktów i miejsca w czołowej 10. rankingu WTA.

Rok temu Radwańska w drugiej części sezonu notowała dobre rezultaty. Wygrała w New Haven i Pekinie, w Tokio i Singapurze zagrała w półfinale, a w Cincinnati, Wuhan i Tiencinie dotarła do ćwierćfinałów. To, razem z czwartą rundą US Open dało jej 2440 punktów.

Nad powtórzeniem tych wyników Polka ani jej sztab jednak nie rozmyślają. - Priorytetem jest odpowiednie przygotowanie do kolejnych turniejów, a nie punkty, których przyjdzie nam bronić. Czy Aga będzie dziesiąta, piętnasta czy dwudziesta, to już nie robi większego wrażenia - mówi jej drugi trener Dawid Celt.

Mimo tych słów, krakowianka na pewno nie zrezygnuje z walki o jak najwyższe miejsce w rankingu. Na razie walczy jednak o zdrowie. Wimbledon dał jej nieco optymizmu, teraz pora na sumienną pracę. Jak mówi Celt: Bywa, że trzeba zrobić dwa kroki do tyłu, żeby później wykonać trzy do przodu.

Źródło artykułu: