Wojciech Fibak: Łukasza Kubota trzeba naprawdę wyróżnić za gigantyczną pracę i profesjonalizm

PAP/EPA / Paweł Jaskółka / Na zdjęciu: Wojciech Fibak
PAP/EPA / Paweł Jaskółka / Na zdjęciu: Wojciech Fibak

- Radość! Bomba! - takimi słowami Wojciech Fibak opisuje czwartkowy awans Łukasza Kubota i Marcelo Melo do finału Wimbledonu 2017. Najlepszy polski tenisista w historii wierzy w sukces młodszego rodaka na londyńskiej trawie.

Rafał Smoliński, WP SportoweFakty: Jak zareagował pan na czwartkowe zwycięstwo Łukasza Kubota i Marcelo Melo w półfinale Wimbledonu 2017?

Wojciech Fibak, triumfator Australian Open 1978 w grze podwójnej: Jestem w siódmym niebie! Łukasz, najbliższy mi polski tenisista i mój przyjaciel, osiągnął to, czego mi się nie udało. Ja się ocierałem o ten finał. Zawsze było moim marzeniem zagrać w finale singla czy debla Wimbledonu, ale mi się nie udało. Jestem bardzo dumny z Łukasza. Wysłałem mu wiadomość w tej samej sekundzie, gdy wygrał. Wiem, jak on o mnie ciepło mówi, tak że bardzo mu za to dziękuję.

Na taki sukces w grze podwójnej Wimbledonu Polska czekała od 1978 roku.

- Półfinał już był wielkim sukcesem, co potwierdza fakt, że na taki wynik w grze podwójnej Wimbledonu czekaliśmy 40 lat. Ale finał jest jeszcze większym sukcesem. Teraz jest oczywiście wielka szansa wygrać ten finał.

Pojedynek z parą Henri Kontinen i John Peers trzymał w napięciu do samego końca. Co zadecydowało o zwycięstwie Łukasza Kubota i Marcelo Melo?

- Gdybym miał możliwość komentować ten półfinał, to kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt razy wskazałbym na różnice w technice, pewne nieporadności i brak klasy tenisowej u przeciwników Łukasza. Oni są jednak inaczej wykształceni. Deble męskie są oczywiście zacięte, a mecze rozgrywane na nawierzchni trawiastej się przedłużają, ale dla mnie przewaga była olbrzymia. Łukasz i Marcelo mogli to wygrać w trzech setach.

W decydującej fazie to nasz reprezentant przechylił szalę zwycięstwa na swoją i partnera korzyść.

- Łukasz był najlepszy na korcie. Czasami się zdarza, że to Marcelo wspomaga, ale w czwartek wszystko było na barkach Łukasza i to on był filarem. Melo był w tym półfinale taki pasywny i stonowany. Łukasz natomiast był wulkanem energii. On po udanym returnie przebiegał 20 metrów. Można powiedzieć, że obaj są jak ogień i woda. Gdyby jednak na korcie było dwóch Brazylijczyków, to ten mecz byłby jeszcze bardziej skomplikowany. A tak to entuzjazm Łukasza przeważył.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Serena Williams na korcie w 7. miesiącu ciąży (WIDEO)

Łukasz Kubot słynie z tego, że bardzo ciężko pracuje na swój sukces.

- Łukasza trzeba naprawdę wyróżnić za jego gigantyczną pracę i profesjonalizm. To, co dawał dla singla, teraz przekazuje dla debla. Razem uzgodniliśmy, żeby skupił się na grze podwójnej. I to jest chwała dla niego i dla naszego kraju. Łukasz może być najlepszym deblistą świata. To jest ten profesjonalizm Federera, Nadala czy Djokovicia, ale przełożony na debla.

Jakby pan scharakteryzował grę tenisisty z Lubina?

- Ogólnie uważam, że jest on obok takich zawodników jak Feliciano Lopez czy Nicolas Mahut i Pierre-Hugues Herbert jednym z najlepszych tenisistów wśród deblistów. Łukasz ma największy repertuar zagrań. Najlepszą technikę. Jest bardzo szybki i znakomicie kryje kort, ponieważ wcześniej był bardzo dobrym singlistą i musiał grać na całym korcie.

W październiku zeszłego roku mówił pan, że będzie prosił Łukasza Kubota, aby ten na stałe grał z Marcelo Melo. Jakie są możliwości tej pary?

- Na początku roku powiedziałem, żeby poczekać, bo oni razem wygrają wiele turniejów wielkoszlemowych. Osiągną wiele finałów. Będą liderami rankingu. Przez pięć lat może tak być. Tak naprawdę to wszystko przed nimi.

Sobotnimi przeciwnikami Łukasza Kubota i Marcelo Melo będą Oliver Marach i Mate Pavić. Z tym pierwszym Polak wkroczył do światowego touru.

- Marach jest trudnym przeciwnikiem, bo gra w takim stylu, w jakim zaczynali Matkowski i Fyrstenberg, którzy starali się wygrywać gemy serwisowe z głębi kortu. Marach jest niebezpieczny, bo gra bardziej singlowo w deblu. Ma swój specyficzny styl, bo mało kto tak gra i to jest nieprzyjemne. On zna bardzo dobrze Matkowskiego i Kubota.

Po paru latach wspólnej gry Łukasz Kubot i Oliver Marach zdecydowali się na rozstanie.

- Byłem za tym i wspierałem decyzję, żeby Łukasz zostawił Maracha. Uważałem, że osiągnie on więcej z innymi deblistami, takimi jak np. Stepanek czy Zimonjić. Występ w Wimbledonie jest więc wielkim sukcesem Maracha. To zadziorny tenisista, pod względem psychicznym taki wojownik.

Czego można się spodziewać w sobotnim finale gry podwójnej panów?

- Ten mecz to jest taka pułapka, choć na papierze Łukasz i Marcelo będą faworytami. Z jednej strony nietypowy i niebezpieczny Austriak. Z drugiej strony Chorwat, który nie jest aż taki znany, ale ma lewą rękę, a to zawsze pomaga, szczególnie na trawie. Na pewno więc trzeba będzie uważać.

Zanim Polak wyjdzie na kort, odbędzie się jeszcze interesujący finał singla kobiet.

- Venus dowiedziała się, że nie jest tak naprawdę winna tego wypadku i otworzyło się przed nią nowe życie. Fruwa wręcz po korcie i chce dla siebie i swojej siostry wygrać Wimbledon. Konta popełniła w czwartek olbrzymi błąd, że chciała na siłę pokonać Amerykankę. Chciała grać mocno z Venus, ale ona grała jeszcze mocniej. To był błąd taktyczny Brytyjki. Natomiast Muguruza miała spacerek z Rybarikovą i w ten sposób organizatorzy mają wspaniały finał. Przy tym całym kryzysie, jaki teraz panuje w kobiecym tenisie, finał Williams - Muguruza to jest wielka ulga dla Wimbledonu.

Kibice chcą kolejnego finału z udziałem Rogera Federera. Jakie ma pan przewidywania na piątkowe półfinały singla mężczyzn?

- Od początku uważałem, że Berdych wygra w ćwierćfinale z Djokoviciem. Sądzę, że nie jest także bez szans w meczu z Federerem. Jest w naprawdę świetnej formie. Grał dużo turniejów na trawie, a do tego ma taki tenis, który może zagrozić Szwajcarowi. Jeśli chodzi o drugi półfinał, to byłoby ciekawiej, gdyby wygrał Cilić, ponieważ ma ciekawszy tenis. Querrey to solidny Amerykanin, z mocnym serwisem i forhendem, ale jest jednak dosyć sztywny i trochę przypomina Jima Couriera.

Źródło artykułu: