Pechowe losowanie Jo-Wilfrieda Tsongi w Montrealu. "Z każdym rokiem pierwsze rundy są coraz trudniejsze"

PAP/EPA / FACUNDO ARRIZABALAGA
PAP/EPA / FACUNDO ARRIZABALAGA

Jo-Wilfried Tsonga chciałby w Montrealu prezentować tenis z dwóch pierwszych miesięcy obecnego sezonu. Francuz liczy na zdobycie większej liczby punktów w turnieju Rogers Cup, który wygrał w 2014 roku.

- Czuję się dobrze. Miałem udany początek sezonu i wygrałem trzy turnieje, dzięki czemu teraz w dalszym ciągu mam szansę na awans do londyńskich Finałów ATP World Tour. Występ w Montrealu będzie dla mnie sporym wyzwaniem, ponieważ będę musiał pokonać czołowych tenisistów, aby zdobyć ważne punkty - powiedział Jo-Wilfried Tsonga.

Notowany na 12. miejscu w rankingu ATP Francuz wygrał tegoroczne zawody w Rotterdamie, Marsylii i Lyonie oraz osiągnął ćwierćfinał Australian Open. W pozostałych imprezach jednak nie błyszczał, ale pewnym wytłumaczeniem jego postawy są narodziny syna, do których doszło w marcu.

Teraz reprezentant Trójkolorowych chce znów dać znać o sobie w męskim tourze. Losowania turnieju w Montrealu nie miał jednak zbyt szczęśliwego. - Zagram ze zwycięzcą pojedynku z udziałem dwóch tenisistów, którzy pokonali mnie w ostatnich zawodach - stwierdził ze śmiechem.

Tsonga miał na myśli Gillesa Mullera i Sama Querreya, którym uległ odpowiednio w londyńskim Queen's Clubie i Wimbledonie. - Z każdym rokiem pierwsze rundy są coraz trudniejsze. Mimo tego możemy czuć się szczęśliwi, ponieważ nastał świetny czas dla tenisa. Uważam, że jest to dobre dla fanów - przyznał Francuz, który rywala w meczu II rundy pozna we wtorek.

ZOBACZ WIDEO Maksym Drabik: Na świętowanie nadejdzie czas po sezonie

Komentarze (0)