- Mecze pierwszej rundy często są trudne i tak naprawdę to nie spodziewałam się łatwego pojedynku. Pamiętam Petrę z Wimbledonu, gdzie zagrała bardzo dobrze. Musiałam więc dać z siebie 100 proc., aby odnieść zwycięstwo - powiedziała Agnieszka Radwańska.
Krakowianka wyszła na kort dopiero w środę, gdyż wtorkowe plany organizatorów storpedowały opady deszczu. - Zdawałam sobie sprawę, że wtorek będzie złym dniem. Mój mecz został zaplanowany jako trzeci, po pojedynku panów, dlatego nie spodziewałam się, że szybko wyjdę na kort. Na szczęście wszystkie mecze błyskawicznie odwołano i nie musieliśmy czekać cały dzień.
Najlepsza polska tenisistka po raz pierwszy w karierze zaprezentowała się na korcie numer 5. - To był bardzo zajęty dzień i można było to w środę usłyszeć i zobaczyć. Grałam na bocznym korcie i było bardzo głośno. Fani przyszli wspierać swoich zawodników, więc trzeba było dostosować się do takich warunków i skupić na własnej grze - przyznała "Isia".
Radwańska nie odpadła jeszcze w I rundzie US Open. W środę wygrała 12. z rzędu mecz otwierający nowojorski turniej. - Nie znałam tej statystyki. Dobrze jest przejść pierwszą rundę, ponieważ może być ona trudna. Każdy mecz ma znaczenie i trzeba być przygotowanym na 100 proc., od pierwszej piłki, gdyż nie dostanie się niczego za darmo - stwierdziła nasza reprezentantka.
11. rakieta świata pokonała Chorwatkę Petrę Martić 6:4, 7:6(3). Już w czwartek, w czwartym meczu od godz. 11:00 naszego czasu na korcie 17, Radwańska spotka się w II rundzie z Julią Putincewą z Kazachstanu. Krakowianka bardzo chciałaby w końcu osiągnąć ćwierćfinał US Open. - Lubię korty twarde, szczególnie te podczas cyklu US Open Series. Jednak w samym US Open nie potrafię poradzić sobie w drugim tygodniu zmagań. Można powiedzieć, że coś tutaj wisi w powietrzu, co mi nie pomaga.
ZOBACZ WIDEO: Rajd Barum: Tak wyglądała rywalizacja w najmocniej obsadzonej rundzie ERC
Jakby to był Onet to bym rozumiał bo dla nich to jest PISIA ale Syfy? No syf kiła i mogiła
SMOLIŃSKI IVANEK Czytaj całość