Alexander Zverev, zwycięzca tegorocznych turniejów w Monachium, Montpellier, Rzymie, Waszyngtonie i Montrealu, przegrał w II rundzie US Open z Borną Coriciem 6:3, 5:7, 6:7(1), 6:7(4). Warto dodać, że szósty obecnie tenisista świata jeszcze nigdy nie wygrał w Nowym Jorku chociażby dwóch meczów z rzędu (w sezonie 2015 w I rundzie zatrzymał go Philipp Kohlschreiber, natomiast w ubiegłym roku odpadł szczebelek wyżej z Danielem Evansem).
- Po zakończeniu turnieju w Cincinnati zrobiłem sobie krótką przerwę - powiedział Niemiec. - Pod względem fizycznym czuję się dobrze. Po prostu zagrałem bardzo słabo w drugim i trzecim secie. Powinienem był wygrać trzecią i przede wszystkim czwartą partię. Jestem smutny, ponieważ ta część drabinki, w której się znajdowałem, jest otwarta. Czułem, że to ja mogę się wyróżnić. Zagrałem po prostu bardzo słaby mecz. Wiem, że mogłem zrobić tutaj wielkie rzeczy.
- Od najmłodszych lat radzę sobie z oczekiwaniami. Nie myślę o tym. Staram się rozgrywać każdy pojedynczy mecz w ten sam sposób. Czasami się wygrywa, a czasami ponosi porażki.
Zverev występował w Nowym Jorku z numerem czwartym i był najwyżej rozstawionym tenisistą w dolnej części drabinki. Jego nazwisko znalazło się bardzo daleko od największych faworytów turnieju, Rogera Federera i Rafaeala Nadala.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wpadka Dembele podczas prezentacji w Barcelonie
- Po wycofaniu się Andy'ego byłem najwyżej notowanym tenisistą w tej części drabinki. Tak naprawdę nic się dla mnie nie zmieniło. Muszę wrócić do ciężkiej pracy i spróbować zdobyć tutaj tytuł w przyszłości.
- Borna zagrał bardzo dobrze przy break pointach. Może miał również trochę szczęścia. Kilkukrotnie piłka po jego uderzeniu spadła na samą linię bądź odbiła się od siatki i tym podobne. Czułem, jakby momentami wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie. Wiem, jak on gra i że potrafi podtrzymać ten poziom. Ja jednak zagrałem kiepsko. To był największy problem - dodał Zverev, który nigdy w karierze nie awansował do ćwierćfinału turnieju wielkoszlemowego.