Ling Zhang zajmuje obecnie 348. miejsce w światowej klasyfikacji i nie ma dużego doświadczenia, jeśli chodzi o grę w głównym cyklu. Organizatorzy przyznali jej dziką kartę i tylko dlatego mogła zmierzyć się w I rundzie z rozstawioną z "czwórką" Agnieszką Radwańską. Krakowianka, aktualna 18. rakieta świata, rozgrywa ostatni turniej w nieudanym dla siebie sezonie.
Jak to w meczach Polki bywa, potrzebowała ona kilka gemów, aby złapać właściwy dla siebie rytm. Reprezentantka Hongkongu starała się wykorzystać ten czas. W drugim gemie utrzymała serwis, zaś w kolejnym prowadziła przy podaniu "Isi" 30-0. Zhang nie wypracowała jednak nawet break pointa i nie zdobyła przełamania. Od tego momentu coraz lepiej grała za to jej utytułowana rywalka.
Ten trzeci gem wyraźnie pobudził krakowiankę. Wymiany wydłużyły się i szybko uwidoczniły się braki w tenisie Zhang. Polka prezentowała się solidnie i starała się rozruszać przeciwniczkę po korcie. Zawodniczka gospodarzy popełniała coraz więcej błędów. Od stanu 1:2 zdobyła tylko cztery punkty. Zresztą w całym secie miała ich zaledwie 11. Nic więc dziwnego, że Radwańska łatwo przełamała jej serwis w czwartym i szóstym gemie, wygrywając w 27 minut partię otwarcia 6:1.
Dotkliwa porażka w premierowej odsłonie nie załamała jednak tenisistki z Hongkongu. Na początku drugiego seta mogła pokusić się nawet o przełamanie, lecz przy stanie po 30 w drugim gemie fatalnie zepsuła woleja i wówczas nastąpił moment zwrotny. Radwańska grała swoje, a rywalka nie była w stanie dotrzymać jej kroku. Później Zhang jeszcze tylko raz utrzymała podanie (piąty gem), a cały mecz zakończył się wynikiem 6:1, 6:2 dla faworyzowanej Polki.
ZOBACZ WIDEO Boniek o meczu z Brazylią. "Coś jest na rzeczy"
Wtorkowy pojedynek trwał zaledwie 69 minut. Radwańska posłała trzy asy i miała trzy podwójne błędy. Nie musiała bronić ani jednego break pointa, a sama wykorzystała cztery z pięciu okazji na przełamanie. W sumie nasza reprezentantka wygrała 57 z 90 wszystkich rozegranych punktów. Niepokój może budzić tylko skuteczność trafienia pierwszego podania, która w partii otwarcia wyniosła zaledwie 48 proc. W drugim secie było już pod tym względem lepiej (63 proc.).
- Jestem bardzo szczęśliwa, że wygrałam swój pierwszy w karierze mecz w Hongkongu. Warunki do gry nie były łatwe, dlatego bardzo cieszę się z dwusetowego zwycięstwa i czekam na kolejne spotkanie - powiedziała w krótkim pomeczowym wywiadzie Polka.
Radwańską czeka teraz pojedynek z Samanthą Stosur (WTA 43). Australijka zawsze dawała się we znaki Polce i po czterech rozegranych meczach w tourze ma z nią bilans 3-1. Przed pojedynkiem w Hongkongu trzeba jednak pamiętać o tym, że będzie to ich pierwsze spotkanie w głównym cyklu od 2013 roku (w 2014 był jeszcze niezaliczany do oficjalnego bilansu Puchar Hopmana). Do tego tenisistka z Antypodów straciła kilka miesięcy sezonu z powodu kontuzji ręki i od powrotu w Tokio wygrała tylko dwa spotkania. Tutaj pokonała na początek notowaną na 303. pozycji Tajwankę Ya-Hsuan Lee 6:3, 4:6, 6:1.
Prudential Hong Kong Tennis Open, Hongkong (Chiny)
WTA International, kort twardy, pula nagród 500 tys. dolarów
wtorek, 10 października
I runda gry pojedynczej:
Agnieszka Radwańska (Polska, 4) - Ling Zhang (Hongkong, WC) 6:1, 6:2