Tytuł w Sztokholmie i finał w Bazylei sprawiły, że Juan Martin del Potro pozostał w grze o Finały ATP World Tour. Do tego los zdawał się sprzyjać Argentyńczykowi, gdyż w Paryżu szybko zaczęli wykruszać się konkurenci. Przed piątkowym grami w walce o ósme miejsce w rankingu najlepszych singlistów sezonu pozostały tylko cztery nazwiska. Teraz najbardziej zadowolony jest okupujący tę lokatę Hiszpan Pablo Carreno.
Piątkowy pojedynek del Potro z Johnem Isnerem zapowiadał się interesująco, a najważniejszym pytaniem było to, jak tenisiści zniosą trudy tego starcia. Obaj już podczas czwartkowych meczów III rundy narzekali na problemy zdrowotne i mieli kłopoty z poruszaniem się po korcie. W piątek Amerykanin poprosił o interwencję medyczną już po pięciu gemach, a fizjoterapeuta mocno zabandażował mu stopę. W trzecim secie było widać, że panowie chcą po prostu resztkami sił przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
W takich meczach o wygranej decydują detale i każde przełamanie ma znaczenie. W pierwszym secie wszystko zmierzało ku rozgrywce tiebreakowej, aż nadszedł przełomowy 10. gem. Isner posłał wygrywający bekhend po linii i wypracował dwie okazje na zwieńczenie premierowej odsłony. Po returnie natychmiast ruszył do przodu i smeczem zapewnił sobie prowadzenie. W drugiej partii przełamań nie było i doszło do tie breaka. Przy stanie po 5 Amerykanin źle odczytał serwis Argentyńczyka, a po chwili popełnił przy piłce setowej dla rywala podwójny błąd.
Jeden moment słabości zadecydował o losach trzeciego seta i całego pojedynku. W trzecim gemie triumfator US Open 2009 miał trzy szanse na wygranie podania, lecz Isner doprowadził do przełamania. Reprezentant USA znakomicie wykorzystał problemy przeciwnika, który zasygnalizował uraz biodra. Del Potro nie miał już szans na odrobienie straty breaka. Amerykanin, który sam narzekał na ból uda, oszczędzał siły i skupił się na własnym serwisie. Po 130 minutach wygrał ostatecznie 6:4, 6:7(5), 6:4, dzięki czemu zameldował się w półfinale zawodów Rolex Paris Masters.
ZOBACZ WIDEO: Ogromny projekt Kusznierewicza. Cały świat będzie podziwiał Polaków
Obaj zakończyli piątkowy mecz "na plusie" pod względem liczby kończących uderzeń i niewymuszonych błędów. U Isner proporcja ta wyniosła 50-31, zaś u del Potro 37-20. Ze zwycięstwa cieszył się jednak Amerykanin, który poprawił na 3-6 ciągle niekorzystny bilans gier z Argentyńczykiem. Pokonany "Palito" przyznał po meczu, że był już wyczerpany i teraz myśli tylko o powrocie do domu. Tenisista z Tandil stwierdził, iż nie zamierza lecieć do Londynu nawet jako rezerwowy tegorocznych Finałów ATP World Tour.
Zwycięstwo znacznie zwiększyło szanse Isnera na awans do Masters. Urodzony w Greensboro zawodnik musi jednak sięgnąć w Paryżu po tytuł, a wtedy jako ósmy poleci do brytyjskiej stolicy. Jeśli mu się to nie uda, to okazję będzie miał jego rodak Jack Sock, który także potrzebuje zatriumfować w Rolex Paris Masters. W przypadku gdy obaj Amerykanie zawiodą, z debiutu w Finałach ATP World Tour będzie się cieszył Pablo Carreno.
Przeciwnikiem Isnera w sobotnim półfinale będzie Filip Krajinović. Serbski kwalifikant, który w poniedziałek po raz pierwszy zawita do Top 50, skorzystał na problemach z kolanem Rafaela Nadala. Hiszpan, aktualny numer jeden tenisistów świata, zmuszony był wycofać się z paryskiej imprezy.
Rolex Paris Masters, Paryż (Francja)
ATP World Tour Masters 1000, kort twardy w hali, pula nagród 4,273 mln euro
piątek, 3 listopada
ćwierćfinał gry pojedynczej:
John Isner (USA, 9) - Juan Martin del Potro (Argentyna, 13) 6:4, 6:7(5), 6:4
Ktoś pamięta co tam było ? xd
Jeszcze ten Krajinović w półfinale... :(
Isnera lubię, ale tym razem byłem anty niemu, no dobra.
Trudno.
Lovuś w rozsypce tenisowej...
Przykro mi, tak blisko było. :(
Koniec marzeń. Może w przyszłym roku.